Opublikowano w kategorii: Bez kategorii

Orzeł i reszka: O Grzesiu i Mirku, czyli afera hazardowa

O Grzesiu i Mirku, czyli afera hazardowa

Przy okazji afery hazardowej – w którą mają być zamieszani prominentni politycy PO – na nowo rozpoczęła się dyskusja na temat niejasnych relacji między światem biznesu a polityki. Według premiera Donalda Tuska, z materiałów CBA wynika, że w sprawie nie doszło do złamania prawa, a były wątpliwości dotyczące lobbingu. Szef rządu uspokaja, że przy okazji nowelizacji ustawy o grach losowych interes ekonomiczny państwa nie jest zagrożony. Jednocześnie Donald Tusk oświadczył, że zaproponuje, by Zbigniew Chlebowski nie pełnił obowiązków przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów. Opozycja uważa, że doszło do kompromitacji rządu i domaga się powołania komisji śledczej.
Do czasów afery Rywina twierdzono oficjalnie, że w naszym kraju nie ma korupcji. Głoszono, że nie istnieje ani zorganizowana przestępczość, ani mafia, a afery i rozkradanie majątku publicznego to zjawiska wpisane marginalnie w tak zwane koszty transformacji. Twierdzono, że nie ma układów między sprawującymi władzę a niektórymi przedsiębiorcami, że w Polsce nie występuje patologia tworzenia aktów prawnych pod naciskiem lobbystów. Dziś jesteśmy w okresie porywinowym, a „Rzeczpospolita” ujawniła stenogramy rozmów między przedstawicielami branży hazardowej a Zbigniewem Chlebowskim. Ryszard Sobiesiak: „Grześka [wicepremiera Schetynę?] trzeba zarazić tą sprawą [chodzi o pozbawienie budżetu państwa 469 mln zł], bo oni rozpierd…”. Zbigniew Chlebowski. „Ja ci powiem szczerze Rysiu… ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim… jakby Grzegorz [Schetyna?], Mirek [minister Drzewiecki?] trochę pomogli mi… przecież wiesz, biegam z tym sam… blokuję tę sprawę dopłat od roku… to wyłącznie moja zasługa”.
Jak się czyta teksty tych rozmów, to jako żywo przypomina się pamiętna rozmowa Adama Michnika z Lwem Rywinem, której ujawnienie dało początek wielkiej aferze. Czy coś się zmieniło? Czyż nie żyjemy w rzeczywistości, w której życie publiczne jest poddane walce koterii zwanych dziś z angielska networkami (sieć)? Czyż owe networki nie doszły już do tego stopnia wpływów, że rządzenie bez nich wydaje się niemożliwe? Przecież co chwilę w mediach pojawiają się informacje świadczące, że wygrywanie intratnych przetargów, dochodowe kontrakty ze Skarbem Państwa, pozyskiwanie atrakcyjnego mienia z zasobów państwowych i samorządowych, prywatyzowanie majątku państwowego i stanowienie prawa bywa przeżarte korupcją. Czyż w Polsce nie istnieją zjawiska znane z południa Włoch, gdzie wiele inwestycji lub transakcji, związanych ze środkami publicznymi, zasila w jakimś procencie nie tylko prywatne konta decydentów, ale również fundusze partyjne i konta mafii?
W amerykańskich kręgach biznesowych krąży anegdota na temat różnicy między pełną a cząstkową kleptokracją, czyli systemem korupcji. Minister infrastruktury jednego z państw afrykańskich składa wizytę swemu azjatyckiemu koledze. Dom ministra to okazały pałac, więc zaintrygowany Afrykańczyk pyta: Jak mogłeś sobie pozwolić na taki standard przy twojej pensji? – Zobacz ten most – odpowiada Azjata, wskazując palcem widok przez okno. – To u mnie kosztuje dziesięć procent. Następuje rewizyta. Azjata odwiedza afrykańskiego kolegę i jest zaskoczony, bo przy rezydencji Afrykańczyka – jego własna to kurnik. – Jak do tego doszedłeś przy twoim uposażeniu. Jesteś przecież ministrem w jednym z najbiedniejszych krajów świata – pyta zadziwiony. – Widzisz ten most? – Nie – odpowiada zdezorientowany Azjata. – Tu nie ma żadnego mostu. – Ale za to u mnie jest sto procent!
Ten ponury dowcip wart jest szczególnego przemyślenia w dzisiejszych czasach.

Jan Maria Jackowski

Nasz Dzieniik, 03. – 04.10. 2009