Opublikowano w kategorii: Bez kategorii

Orzeł i reszka: Dolewanie oliwy do ognia

Dolewanie oliwy do ognia

Jutro przeżywamy Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Ta uroczystość, ustanowiona na pamiątkę wyniesienia Matki Chrystusowej do chwały niebieskiej, przypomina nam wszystkim, że każdy jest powołany do świętości. W tym dniu w Polsce obchodzimy także 90. rocznicę Cudu nad Wisłą – zwycięskiej bitwy z bolszewicką nawałą oraz święto Wojska Polskiego.
15 sierpnia – nazywany również świętem Matki Bożej Zielnej – w tym roku przeżywany jest w warunkach szczególnych. W ostatnich miesiącach doświadczyliśmy wyjątkowo srogiej zimy, następnie katastrofy smoleńskiej, która na trwale zapisała się w historii Polski, a także serii niszczących kraj powodzi. To znaki czasu, które przypominają nam, że to nie człowiek panuje nad rzeczywistością, a źródłem ludzkiej historii są Boże plany. Dla wielu Polaków znakiem czasu jest też to, co dzieje się wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu, w symbolicznym miejscu, w którym czczona jest pamięć o poległych 10 kwietnia. Mimo prób jego usunięcia, poświęcony 3 sierpnia przez ks. Stanisława Małkowskiego krzyż, ciągle stoi, a wokół niego trwają modlitwa i zaduma. Bardzo wielu Polaków okazuje przywiązanie do wiary i tradycji. Lecz, niestety, pojawiła się również wrogość, agresja, bezideowość, libertynizm i dążenie do profanacji świętego znaku miłości i zbawienia.
Przez wielu próba usunięcia krzyża jest wstępem do usuwania krzyża z przestrzeni publicznej i przejawem dechrystianizacji Polski. Przyczyna tego, co dzieje się przed Pałacem Prezydenckim, z jasnym realizmem została zdefiniowana przez ks. abp. Józefa Michalika. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podkreślił, że krzyż „stał się narzędziem przetargu. (…) Naród źle odebrał zapowiedź prezydenta elekta o usunięciu krzyża bez deklaracji, czy zostanie on czymkolwiek zastąpiony. To było tylko stwierdzenie, że krzyż jest problemem i że zostanie on rozwiązany. Część ludzi tego nie wytrzymała. A później pojawiła się deklaracja konkurencyjnej partii o konieczności obrony krzyża jako znaku wydarzeń kwietniowych. W ten sposób ujawniła się chęć zawłaszczenia, czyli upolitycznienia krzyża: to my mamy rację, to jest nasz krzyż”.
Premier Donald Tusk sytuację określił jako „osobliwy Hyde Park”. Przewrotna jest ta wypowiedź szefa rządu, gdyż właśnie kierowana przez niego partia działa z premedytacją. Konflikt o krzyż został wywołany konfrontacyjną i dzielącą Polaków wypowiedzią Bronisława Komorowskiego w „Gazecie Wyborczej”. Następnie za pomocą liberalnych mediów pokrętnie przedstawiano obrońców zbudowanej na tradycji chrześcijaństwa kultury polskiej jako agresorów, a wyszydzających znak zbawienia agresorów jako ofiary „polskiego ciemnogrodu”. Przy okazji umiejętnie została odwrócona uwaga opinii publicznej od realnych problemów Polski. Na dodatek 12 sierpnia chyłkiem została odsłonięta tablica, która zarówno swoją formą, jak i treścią dolała oliwy do ognia. Przez jednego z byłych liderów Unii Wolności została nawet określona jako „żałosna”, „obrażająca rodziny ofiar”, a zachowanie prezydenta Komorowskiego Władysław Frasyniuk nazwał „tchórzliwym”.
W ten sposób krzyż stał się niejako zakładnikiem bieżących wydarzeń politycznych, a z zaistniałej sytuacji skrzętnie korzystają politycy i ideolodzy lewicowi, którzy domagają się „rozdziału Kościoła od państwa”. Starają się zbić kapitał polityczny na hasłach obrony rzekomo „zagrożonej świeckości państwa”. Liczą, że uda im się wzbudzić silną falę laicyzmu wzorem znanego z antykatolicyzmu socjalistycznego premiera Hiszpanii José Luisa Zapatero i dołączyć do „obozu postępu” oraz europejskiego frontu dechrystianizacyjnego. Współczesny laicyzm czerpie ze spuścizny komunizmu, łącząc materializm dialektyczny z materializmem praktycznym. Powstaje mieszanka, którą można określić jako socdemoliberalizm, i nią jest przesycana współczesność. Zwolennicy projektu socdemoliberalnego nie chcą tolerować katolickiej Polski w środku Europy. Nasz kraj stanowi wyzwanie: chrześcijańska tożsamość psuje obraz jednoczącej się na bazie laicyzmu Europy.

Jan Maria Jackowski

Nasz Dziennik, 14. – 15.08. 2010