We wrześniu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński
wystąpił z inicjatywą legislacyjną tzw. „Piątką dla zwierząt”. Według
założeń nowelizacji ustawy o zwierzętach ten projekt zakłada:
wprowadzenie absolutnego zakazu hodowli zwierząt futerkowych w celu
pozyskania z nich futer; całkowity zakazu wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, w tym działalności cyrków;
ograniczenie uboju rytualnego w Polsce; zakaz trzymania zwierząt na
uwięzi w sposób stały.
W projekcie ponadto zapisano zwiększenie kompetencji organizacji
pozarządowych w zakresie ochrony zwierząt i umożliwienie aktywistom
wchodzenia do prywatnych domów, mieszkań i gospodarstw bez zgody
ich właścicieli, a nawet pomimo ich sprzeciwu. Asysta Policji lub straży
gminnej będzie obowiązkowa na żądanie organizacji społecznej. Tak
daleko idące uprawnienia wzbudzają bardzo poważne wątpliwości
konstytucyjne w zakresie ochrony prawa własności oraz obawy o
nadużywanie takiego uprawnienia w celu przeprowadzenia przeszukania
prywatnej nieruchomości bez zgody prokuratora lub sądu. Co więcej, jak
ktoś założy odpowiednią organizację będzie mógł bez problemu pod
hasłem „ochrony zwierząt” wtargnąć na cudzą posesję lub mieszkanie bo
aktywiści mogą lustrować mieszkania. Co więcej służby specjalne będą
mogły założyć pod przykrywką „ochrony zwierząt” organizację społeczną
i przeprowadzać bez nakazu prokuratorskiego bądź sądowego rewizję.
Otwarta w ten sposób jest też możliwość zdzierania haraczu z rolników
przez zakładane w tym celu „prozwierzęce” organizacje.
Jarosław Kaczyński prezentując projekt ustawy mówił: „Nasza formacja
i ja osobiście, uważamy, że w Polsce trzeba wprowadzić nowy porządek
prawny w kwestii ochrony zwierząt. Względy, które za tym przemawiają
mają charakter humanitarny”. Stwierdził: „To jest ustawa, którą poprą
wszyscy dobrzy ludzie”. Projekt ogłoszono równolegle z prezentacja na
portalu z właścicielem niemieckim filmu o okrucieństwach na fermie
zwierząt futerkowych. Taki film i argumentację można używać absolutnie
do wszystkich działów hodowli, a ich nie zakazano.
Ten projekt PiS – który był wzorowany na pomysłach w przeszłości
zgłaszanych przez Katarzynę Piekarską znanej z poglądów lewicowych i
został z entuzjazmem przyjęty przez najbardziej radykalne środowiska
lewackie jako potwierdzenie słuszności ich zgłaszanych od lat
postulatów – wywołał ogromną dyskusję. Został odebrany w
środowiskach zatroskanych o dobro wspólne z ogromnym szokiem i
bólem ponieważ okazało się, że dla promotorów tej ustawy los gryzoni
jest ważniejszy niż życie dziecka nienarodzonego. A przecież, jak były
potrzebne głosy obywateli – dla których prawo każdego człowieka dla do
życia jest podstawowym prawem – to padały solenne obietnice o
poparciu dla projektów zwiększających zakres ochrony życia ludzkiego w
Polsce. I pomimo, że liderzy obozu rządzącego w Polsce po 2015 roku,
gdyby chcieli, mogliby przeprowadzić zmianę prawa w tym zakresie, to
tego nie uczyniono. Trudno nie nazwać tego przewrotnym
humanitaryzmem, w świetle którego wobec zwierząt futerkowych stosuje
się „humanitaryzm”, a zabijane dzieci nienarodzonych, które straszliwie
cierpią podczas zabiegu eufemistycznie nazywanego aborcją – o czym
świadczy wstrząsający film Bernarda Nathansona „Niemy krzyk” – stosuje
się barbarzyńską przemoc. Według klasycznej definicji humanitaryzm to
«postawa, którą cechuje szacunek dla człowieka i troska o jego dobro»
Dobrzy ludzie to ludzie, dla których ważne jest życie każdego człowieka!
„Piątka dla zwierząt” ma kilka ważnych płaszczyzn, w tym
gospodarczą związaną z poważnym osłabieniem polskiego rolnictwa i
wzrostem cen żywności, polityczną i cywilizacyjną. Współczesne
rolnictwo to system naczyń połączonych i pewna całość. Aby
funkcjonowała hodowla, potrzebne są pasze i inne komponenty
niezbędne do produkcji mięsa. Każdego roku około 700 tys. ton
pozostałości produkcji zwierzęcej i rybnej trafia do ferm zwierząt
futerkowych jako ich pożywienie i jest to najbardziej ekologiczna ich
utylizacja. Zakaz hodowli zwierząt futerkowych i zakaz produkcji mięsa
wołowego (40 proc. eksportu) i drobiowego (20 proc. eksportu) według
procedur religijnych, czyli znaczne ograniczenie polskiego eksportu
niewątpliwie oznacza utratę tysięcy miejsc pracy i jest bardzo korzystne
dla Ukrainy i Dani, które przejmą produkcję futer, a Niemcy z kolei wart
ponad miliard euro rynek utylizacji odpadów zwierzęcych. Oznacza to
wzrost kosztów produkcji mięsa, a w konsekwencji wzrost cen żywności.
Poza tym dziś ma być zakazana produkcja futer i ubój rytualny z
powodów „humanitarnych”, to czemu jutro nie będzie zakazana przez
państwo hodowla owiec, kur, gęsi, kaczek czy świń? Szczególnie w
czasach kryzysu związanego z COVID-19 państwo powinno chronić
polska gospodarkę, a nie ją osłabiać ze względów ideologicznych.
Istnieją szacunki wskazujące, że utrata rynków azjatyckich i
bliskowschodnich to straty dla polskiej gospodarki w wysokości 9
miliardów złotych.
Politycznie ten wyjątkowo kontrowersyjny projekt jest reklamowany
jako „otwarcie na młodych”. Teza wyjątkowo dyskusyjna, bo młodzi
przede wszystkim oczekiwali by od państwa dobrej polityki
mieszkaniowej, stabilizacji i rozwoju rynku pracy, wsparcia dla
zakładania rodziny i rozwiązania wielu innych problemów. Młodzi o
lewicowo-liberalnych poglądach i tak nie będą popierali PiS, nawet gdyby
jego kierownictwo – powołując się na sondaże – nosiło w klapach
marynarek wpinki z symboliką LGBT i popierało ideologię gender.
Natomiast ta ustawa będąca uderzeniem w polskie rolnictwo poderwie
zaufanie do PiS w środowiskach rolniczych i w środowiskach
przywiązanych do zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa tradycji
kultury polskiej. A nie jest tajemnica, że bez poparcia tych środowisk PiS
nie wygrałoby wyborów, podobnie jak prezydent Andrzej Duda. Nie
wiadomo zatem dlaczego lider PiS zafundował swojemu obozowi kryzys
wizerunkowy i strukturalny. Nie wiadomo też dlaczego reklamowano ten
pomysł na chińskim portalu tik-tok oskarżanym przez USA o działalność
szpiegowską i reprezentującym państwo znane z drastycznego łamania
praw człowieka.
W sensie cywilizacyjnym ten projekt osłabia przesłanki, na których
opierała się chrześcijańska kultura i otwiera Polskę na ideologię
radykalnego ekologizmu i równości międzygatunkowej. Ks. prof.
Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim, następująco określił problem: <<Byłoby
kardynalnym błędem PiS-u, gdyby uczyniono ze zwierząt podmioty
prawno-moralne, co oznaczałoby wspomnianą przeze mnie przed kilku
laty „humanizację zwierząt”, czego następstwem byłaby trudna do
zakwestionowania i postulowana przez ideologię neomaksizmu
światowego „animalizacja człowieka”, czyli jego redukcja do statusu
zwierzęcia”.
Parafrazując słowa słynnej poetki można powiedzieć: bójmy się ludzi,
którzy kochają zwierzęta, ale nie kochają człowieka.
Jan Maria Jackowski
Źródło: W Naszej Rodzinie 10/2020