Wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie rodzą pytania o
przyszłość. Niektórzy wskazują, że Ukraina odwróci się obecnie od
kierunku zachodniego i aspiracji wejścia do UE i NATO. Faktycznie,
wiele wskazuje na to, że nowy prezydent Wołodymir Zełeński, z zawodu
komik i aktor, jest prorosyjski, a przecież Rosja putinowska
konsekwentnie realizuje politykę konsolidowania strefy wpływów, które
uważa za swoje. Bez Ukrainy Rosja nie ma statusu wielkiego mocarstwa
i to jest jeden z dogmatów polityki rosyjskiej.
Zełenski w jednym z wywiadów udzielonym przed zwycięstwem w
wyborach prezydenckich mówił, że jest gotowy na negocjacje z Putinem,
poza formatem mińskim, a więc w porozumieniu z Rosją i bez udziału
Niemiec i Francji. Według aktora-polityka, powinny być one rozwiązane
kompromisowo: poprzez rezygnację z części żądań przez obie strony, a
następnie poddanie wyników negocjacji pod ogólnoukraińskie
referendum. Nowy prezydent odrzucał możliwość rozwiązania siłowego
w Donbasie. W kwestii korupcji i oligarchiazacji życia publicznego
proponował legalizację biznesów oligarchów – amnestię popełnionych do
tej pory przestępstw, a następnie wprowadzenie przejrzystych, ale
bezwzględnych zasad, równych dla wszystkich graczy biznesowych.
Dla Polski istotne będzie, co faktycznie nowy prezydent będzie robił w
sprawie aplikowania Ukrainy do UE i NATO. Niejasna jest jego
koncepcja w tej sprawie. Z jednej strony jest za, ale z drugiej, uważa, iż
nie należy się spieszyć ubierając tę myśl w słownictwo
“zwykłego Ukraińca”: “nigdy nie chodzę w gości, jeśli mnie nie
zapraszają. Nie chcę czuć się niepełnowartościowy, człowiekiem
drugiego sortu”.
Nie wiemy też, co naprawdę myśli o recydywie banderyzmu na
Ukrainie, który z czasów Poroszenki zaczął nabierać znamion oficjalnej
ideologii państwowej, co dla Polski jest nie do przyjęcia. Do dziś nie
zostały zrealizowane zobowiązania władz państwowych Ukrainy
odnośnie polskich miejsc pamięci narodowej. Recydywa stanowiącego
śmiertelne zagrożenie ukraińskiego nacjonalizmu, który objawił już swoje
ludobójcze oblicze na Wołyniu, jest źle przyjmowana w Polsce, a także
zniechęca do Ukrainy Zachód. Poza tym daje argumenty Moskwie, która
twardą linię wobec Kijowa uzasadnia obroną rosyjskiej mniejszości
zagrożonej w swych podstawowych prawach przez ukraiński faszyzujący
szowinizm.
Zdaje się, że i na Ukrainie ta refleksja też się pojawiła czego dowodem
może być artykuł Ołeny Betlij, wykładowczyni historii w Akademii
Kijowsko-Mohylańskiej, zatytułowany „Rozminować przeszłość”. Jej
zdaniem na Ukrainie nie zrozumiano, że potępienie oddziałów
Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), które uczestniczyły w zbrodniach
na Polakach w latach 1943-44 na Wołyniu, jest ważne nie tylko dla
rządzącego Prawa i Sprawiedliwości, lecz dla całego ogółu uczestników
życia politycznego w Polsce. Według Betlij zadaniem nowego prezydenta
Ukrainy będzie „rozminowanie przeszłości” w stosunkach z Polską. Do
tego potrzebna jest wola polityczna prezydenta Ukrainy, który powinien
pokazać, że podstawą jego polityki zagranicznej nie są sympatie czy
antypatie personalne lecz interesy państwowe.
Oby nowy prezydent wytyczał nowe kierunki polityki. W naszych
wzajemnych stosunkach potrzebne jest zrozumienie i szacunek.
Budowane wzajemnych relacji na półprawdach i przemilczeniach, a nie
na prawdzie jest budowaniem zamku na piasku. Szkodzi autentycznemu
pojednaniu między naszymi narodami, szkodzi Ukrainie, szkodzi Polsce.
Jan Maria Jackowski
Źródło: Niedziela Ogólnopolska 18/2019