Charakterystycznym rysem tegorocznych uroczystości trzeciomajowych była ich instrumentalizacja do bieżących celów politycznych.
Szczególną manipulację historią można było zaobserwować w miastach i miejscowościach, w których rządzi Platforma Obywatelska.
Przedstawiciele władz różnego szczebla, związani z tą partią, w swoich przemówieniach posłużyli się sztampową matrycą opracowaną zapewne przez specjalistów od propagandy. W ten sposób na skalę masową popłynął następujący przekaz: obecny obóz władzy to grupa szlachetnych, dobrych patriotów i reformatorów, którzy prowadzą państwo polskie ku świetlanej przyszłości.
Natomiast opozycja w swym głównym nurcie została porównana do Targowicy, która w powszechnej świadomości Polakom kojarzy się z narodową zdradą, a więc wyjątkowo negatywnie.
Ci, którzy suflowali takie tezy przemówień, popisali się zarówno niewiedzą, jak i nieroztropnością, by nie powiedzieć głupotą. Uznali jednak, że cel uświęca środki, choć ta metoda prędzej czy później prowadzi do efektu odwrotnego od zamierzonego.
Przekonali się o tym komuniści, którzy swoją propagandę opierali na instrumentalizowaniu historii i fałszu, na przykład w kwestii ludobójstwa katyńskiego, lecz Polacy absolutnie nie wierzyli w ten kłamliwy przekaz, choć była to oficjalna wykładnia, za odstępstwo od której wtrącano do więzienia.
Manipulowanie historią dla celów politycznych – by ratować spadające notowania i prestiż władzy, którą źle albo bardzo źle ocenia już 73 proc. Polaków – jest bardzo niebezpieczne. Przecież tezy przemówień są fałszywe i można je bardzo łatwo odwrócić.
To prawda, że król Stanisław August, który bywa dzisiaj przedstawiany jako wzór reformatora ratującego Polskę od upadku, brał udział w uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Podpisał ją, jednak następnie zmienił front. 24 lipca 1792 roku przystąpił do Targowicy, której patronowała caryca Katarzyna, a dzień później nakazał złożyć broń wojskom polskim bohatersko walczącym z Rosjanami w obronie Konstytucji 3 maja i niepodległości.
Na znak protestu patrioci, w tym tacy dowódcy wojskowi, jak ks. Józef Poniatowski czy gen. Tadeusz Kościuszko, złożyli dymisję, a przeciwnicy konfederacji targowickiej Stanisław Małachowski i Ignacy Potocki wyjechali na emigrację. W trakcie Insurekcji Kościuszkowskiej, 9 maja 1794 r., na mocy wyroku sądu kryminalnego zostali powieszeni tacy targowiczanie, którzy jako parlamentarzyści Sejmu Wielkiego wcześniej podpisali Konstytucję 3 maja, jak biskup Józef Kazimierz Kossakowski czy hetman polny litewski Józef Zabiełło.
To obecna władza – a nie główny nurt opozycji, znany ze swego patriotyzmu i zdecydowanego stawiania polskiej racji stanu – jest spolegliwa wobec Berlina i Moskwy. Są to ośrodki władzy państw, które u schyłku XVIII w. dokonały rozbiorów Polski.
Dowodem uległości jest złowieszcza deklaracja ministra spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska oddająca Polskę pod protektorat Niemiec w ramach Unii Europejskiej. Z kolei synonimem swoistej zależności od Moskwy jest wspólna gra z Rosjanami na osłabienie pozycji śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a następnie, po 10 kwietnia 2010 roku, oddanie kluczy do wyjaśnienia tragedii smoleńskiej w ręce rosyjskie.
Z odniesieniami historycznymi wykorzystywanymi do celów politycznych trzeba zatem uważać. Obecna władza liczy jednak zapewne na niewiedzę historyczną Polaków. I podobnie jak komuniści ogranicza nauczanie historii w polskich szkołach.
Jan Maria Jackowski