Nowa IRCH
Wiele o naszym państwie mówi historia mężczyzny, któremu usiłowano amputować dwie stopy wbrew jego woli. Sąd nakazał obcięcie kończyn, choć w świetle polskiego prawa nie miał nawet takich uprawnień. Później przedstawicielka sądu opowiadała, że to pomyłka, i wyrok został anulowany. Kilka miesięcy temu głośna była historia Róży, maleńkiej córki Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka, którą arbitralnie zabrano z rodziny, a jej matkę w trakcie porodu wysterylizowano bez jej zgody. Każdy dzień przynosi nam kolejne dowody na bezprawie, bezduszność, niekompetencję, opieszałość, niechlujstwo, niewydolność instytucji państwa, które działają na szkodę człowieka, rodziny i społeczeństwa. Niestety, są też przykłady świadczące o tym, że wracamy do mentalności bolszewickiej.
W najbliższym czasie wejdzie bowiem w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Być może zostanie przyjęta już na następnym posiedzeniu Sejmu. Niedługo do każdego domu w Polsce będzie mógł zapukać urzędnik socjalny i czasowo albo na dłużej zabrać dziecko rodzicom bez postanowienia sądu. Ustawodawca – zamiast wyjść naprzeciw realnym problemom milionów polskich rodzin borykających się z problemami materiami i innymi trudnościami dnia codziennego, takimi jak: bezrobocie, ubóstwo, wykluczenie społeczne – działa pod naciskiem lewicowych ideologów chcących uszczęśliwiać ludzkość na siłę.
Osoby znające z autopsji okres po stanie wojennym zapewne pamiętają słynną IRCH – Inspekcję Robotniczo-Chłopską wprowadzoną na wzór sowiecki w 1984 roku przez PZPR. W Rosji sowieckiej było to ulubione leninowskie urzeczywistnienie dyktatury proletariatu działającego w imieniu postępu i konieczności dziejowej. IRCH była „społecznym” organem kontrolnym, składała się z aktywistów partyjnych, którzy mieli śledzić społeczeństwo i walczyć z „nieprawidłowościami”. W praktyce oznaczało to usankcjonowanie instytucji donosu, powszechną inwigilację i wyrafinowany terror oraz formułę, że każdy jest podejrzany i na każdego można „coś” znaleźć.
Obecnie będziemy mieli nową IRCH, czyli zostaną powołane specjalne interdyscyplinarne zespoły, które będą monitorowały sytuację w rodzinach i podejmowały interwencję tam, gdzie na przykład na podstawie donosu sąsiada urzędnicy uznają, że trzeba ingerować w rodzinę. Te zespoły uzyskają bardzo szerokie kompetencje i będą mogły metodami administracyjnymi wkraczać w życie rodziny. Wielu specjalistów twierdzi, że zaproponowane przez zainspirowanych ideologią politycznej poprawności „zbawców rodzin” rozwiązania naruszają konstytucyjne gwarancje ochrony życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 Konstytucji RP).
Wiele trzeba było zmieniać, żeby wszystko pozostało po staremu. Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy spowoduje, że obywatele będą zachęcani do donoszenia na sąsiadów, bo dziecko ma na przykład kolkę i płacze, ale „życzliwy” sąsiad dopatrzył się w tym maltretowania malucha. Dzieci będą podjudzane przeciwko rodzicom i kto wie, może wrócimy do czasów niesławnej pamięci Pawlika Morozowa, który doniósł na własnego ojca i za to stał się symbolem Komsomołu w czasach stalinowskich. W niektórych systemach donosicielstwo, zdrada, niszczenie więzi rodzinnych, lojalność nie wobec najbliższych, ale wobec zbiurokratyzowanego i kontrolującego każdego obywatela państwa – są podnoszone do rangi cnoty. Porażające, że rządzący zamiast zająć się rozwiązaniem problemów milionów polskich rodzin, interesują się prawie wyłącznie sytuacjami skrajnymi i patologiami, które – rzecz jasna – wymagają karania, a w obecnym prawie istnieją już odpowiednie do tego instrumenty.
Jan Maria Jackowski
Nasz Dziennik, 20 – 21.03. 2010