Opublikowano w kategorii: Bez kategorii

Sól ziemi: Fałszywi prorocy

Fałszywi prorocy

Ideałem współczesnej, inspirowanej ideologią liberalną cywilizacja konsumpcji jest człowiek wykorzeniony z tożsamości narodowej, religijnej i kulturowej. Człowiek nastawiony na użycie, przyjemność i megakonsupcję wszelkich towarów i usług. A przy tym człowiek słaby, który jest pozbawiony instynktu pracy nad sobą i trwałej możliwości przestrzegania zasad moralnych.
Tradycyjna pedagogika chrześcijańska, a więc walka z własnymi słabościami, wymaganie od siebie, odpowiedzialność, konsekwencja, zapominanie o sobie samym, dyscyplina są dziś na cenzurowanym jako pozostałość po czasach „obskurantyzmu”. Roztropności, miłosierdziu, sprawiedliwości, umiarkowaniu, męstwu, honorowi, miłości, przyjaźni, wierności, godności jest przeciwstawiane cwaniactwo, rozpasanie, zdrada, nienawiść, zemsta, promiskuityzm, panseksualizm, relatywizm, instrumentalizacja drugiego człowieka.
Nie dziwi, ze wielu pedagogów i wychowawców przestrzega, że rośnie nam pokolenie, które jest w jakim sensie niezdolne do odpowiedzialnego i samodzielnego życia. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest wdrażane od kilku dziesięcioleci w Europie i USA przez posiadające ogromne wpływy w mediach i kulturze masowej pokolenie rewolty studenckiej 1968 roku hasło zabrania się zabraniania. Wychowanie zatem, zamiast wzmacniać pozytywne cechy osobowości, a osłabiać negatywne, jest pojmowane jako akceptacja i usprawiedliwienie każdego zachowania, a także rozgrzeszenie poważnej nawet winy. Nie można dziecka stresować, nie można mu zakazywać, nawet jeśli stosuje alkohol i narkotyki czy wchodzi na drogę przestępstwa.
Brytyjski filozof i pisarz Roger Scruton już przed laty przestrzegał opinię publiczną przed zarzuceniem wypracowanych przez pokolenia metod wychowawczych. Pytał: „kiedy dzisiejsi dorośli załamują ręce nad swymi immoralnymi dziećmi, powinni także się zastanowić nad swoją odpowiedzialnością za ten ich stan. Czyż nie dopuścili do tego, by telewizja wyparła rozmowę z centralnego miejsca w życiu rodzinnym? Czyż nie pozwalali swym dzieciom nadal ją oglądać już potem jak fala obrazów przemocy, pornografii i wulgarności zepchnęła na dalszy plan nieliczne obrazy mające walory wychowawcze? A jeśli mieli trudności z zapewnieniem swym dzieciom odpowiedniego kierunku w sprawach seksu i wyrobieniem u nich w tych sprawach dyscypliny, to czy nie było tak dlatego, że sami przyznali sobie prawo do swobody seksualnej i że odmawianie tej swobody ich własnym potomkom byłoby hipokryzją?”
Mimo negatywnych skutków filozofii zabrania się zabraniania ma się ona nadal świetnie. Ostatnio znowu dała o sobie znać przy okazji wypowiedzianej przez władze walki z dopalaczami. Natychmiast odezwali się przedstawiciele „salonu”, którzy orzekli, że najlepszą taktyką nie jest zakazywanie, bo i tak nie zlikwiduje się tego procederu, ale zalegalizowanie narkotyków „miękkich”. Na tej zasadzie nie do wygrania jest walka z pedofilami, więc najlepiej ją zalegalizować, nie do wygrania jest także walka z kradzieżami, więc najlepiej pozwolić kraść. Gaszenie pożaru benzyną – to najlepsza droga do samozagłady, do której prowadzą naszą cywilizację „strażnicy ognia postępu i demokracji”. Strzeżmy się zatem fałszywych proroków, którzy prowadzą ludzi na manowce obiecując „szczęście bez Jezusa”.

Jan Maria Jackowski

Nidziela, 24.10.2010