W 2023 roku obchodzimy 160. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Przy okazji tego bohaterskiego zrywu warto przedstawić mniej znany jego aspekt, czyli pionierski na skalę światową fenomen wykorzystania fotografii do celów politycznych. Za fotografię polityczną należy uznać świadome propagowanie idei niepodległościowej jako głównego celu politycznego narodu polskiego w XIX wieku. Treścią fotografii były wizerunki postaci z historii Polski, osoby lub grupy ludzi zaangażowanych w różnych dziedzinach życia społecznego, ekonomicznego i politycznego.
Ze względu na formę w fotografii politycznej XIX wieku można wyróżnić trzy nurty: portret pojedynczy lub zbiorowy, zalążkowe formy reportażu i wreszcie reprodukcję dzieła plastycznego, względnie fotomontaż klejony w formie tableau. Istotnym zastrzeżeniem jest fakt, że fotografia o wyżej wymienionych cechach musi być rozpowszechniana, inaczej trudno jej przypisać znamiona fotografii propagandowej.
Do twórców polskiej fotografii politycznej historycy fotografii zaliczają /w kolejności alfabetycznej/ następujących fotografów: Karola Beyera, Teofila Borettiego i Konrada Brandla z Warszawy, Edwarda, Henryka i Wacława Czyżów z Wilna, Melecjusza Dutkiewicza z Warszawy, Józefa Edera ze Lwowa, Maksymiliana Fajansa z Warszawy, Ferdynanda Klocha z Warszawy, Ignacego Kriegera i Ignacego Mażka z Krakowa , Jana Mieczkowskiego i Marcina Olszyńskiego z Warszawy, Walerego Rzewuskiego z Krakowa, Jana Nepomucena Seyfrida z Poznania, Aleksandra Straussa z Wilna, Teodora Szajnoka ze Lwowa, Awita Szuberta z Krakowa, Edwarda Trzemeskiego ze Lwowa i Augusta i Fryderyka Zauschnerów z Poznania.
Fotografie wydarzeń z 27 lutego 1861 roku to bodaj najbardziej znana fotografia polityczna doby Powstania Styczniowego. Podczas wielkiej manifestacji narodowej zostało zastrzelonych przez wojsko rosyjskie pięciu Polaków. Ich ciała zostały przniesione do Hotelu Europejskiego, gdzie je sfotografował najbliższy współpracownik Karola Beyera – Marcin Olszyński. Było to pięć pojedynczych fotografii, na których są widoczne torsy poległych ze śmiertelnymi ranami od kul. Te dramatyczne w treści zdjęcia obiegły całą ówczesną Polskę, trafiły także na emigrację.
Rok 1861 stał się również okazją do powstania zbiorowego portretu politycznego. Jednym z pierwszych zbiorowych portretów politycznych była Delegacja Miejska. Na fotografii jest sportretowanych 14 znanych i szanowanych obywateli Warszawy, którzy stanowili reprezentacje miasta do rozmów z władzami carskimi.
Sukces rozpowszechnianych fotografii dotyczących dramatycznych wydarzeń roku 1861 podziałał pobudzająco na innych fotografów, a także przyjął się w innych zaborach. W obiegu zaczynają się pojawiać fotografię znanych postaci: margrabiego Wielopolskiego, ks. Adama Jerzego Czartoryskiego, czy też znienawidzonego polakożercy policmajstra warszawskiego Trepowa. W zaborze austriackim pojawiły się fotograficzne portrety ks. Jana Szyndlera, byłego prezesa Senatu Wolnego Miasta Krakowa, cesarza Franciszka Józefa, poety Adama Asnyka, Karola Libelta – bojownika o polskość Wielkopolski, czy pisarza Ignacego Józefa Kraszewskiego.
Największa grupę fotografii związanych z powstaniem styczniowym stanowią przedstawienia indywidualne i zbiorowe dowódców powstańczych oraz osób biorących udział w działalności spiskowej, manifestacjach przedpowstaniowych oraz uczestniczących w wydarzeniach insurekcji. Portret fotograficzny wykorzystywany w celach politycznych przyjął się w społeczeństwie, a przedsięwzięcia fotografów okazały się bardzo cenną inicjatywą obywatelską przygotowując społeczeństwo do dużego nasycenia fotografią polityczną jakie nastąpiło w ciągu kilku przyszłych lat.
„Historycy powstania styczniowego obliczają liczbę rozprowadzonych fotografii propagandowych na około milion sztuk” stwierdził historyk fotografii Ignacy Płażewski. O samym tableau „5-ciu poległych” Walery Przyborowski pisał: „Tysiące, setki tysięcy tych fotografii poległych w najrozmaitszych formatach rozbiegło się po kraju kupowanych skrupulatnie. Przyszło do tego, że wiele zakładów naukowych, szkół rządowych zakupywało do Beyera odpowiednią do liczby swych wychowanków ilość tych fotografii z ustępstwem 50%”.
Podstawową formą rozpowszechniania fotografii politycznych była ich bezpośrednia sprzedaż w zakładzie fotograficznym. Jeśli nawet klient odwiedzający zakład fotograficzny nie kupował fotografii propagandowych, to je przynajmniej obejrzał co zwiększało krąg odbiorców. Sprzedażą fotografii trudniły się księgarnie, składy papieru i galanterie. Fotografię polityczną rozprowadzali również wędrowni handlarze, którzy kupowali hurtowo odbitki w zakładach fotograficznych, a następnie odsprzedawali je z zyskiem na prowincji.
Oczywiście ograniczenia techniczne, takie jak długi czas naświetlania działały hamująco na wybór tematów fotograficznych. Stąd w dobie powstania, fotografia nie mogła spełnić takiej roli jak w dzisiejszych społeczeństwach. Mimo tego fotografia była niejako instrumentem obrony interesów narodowych w postaci wiarygodnej informacji. Faktem jest, że prasa lat sześćdziesiątych na ziemiach polskich funkcjonowała, ale ograniczenia cenzury uniemożliwiały rozpowszechnianie niektórych rodzajów wiadomości w sposób rzetelny. Ponad to fotografia jako nowe zjawisko silniej działała na sferę emocjonalną odbiorcy. Fotografia nie wymaga znajomości alfabetu, co jest czynnikiem nie bez znaczenia, jeśli się zważy poziom analfabetyzmu na ziemiach polskich i porówna z wysokością produkcji fotografii politycznych.
Miejscem przechowywania fotografii były rodzinne albumy, które spełniały istotną rolę w społecznym obiegu fotografii. Zazwyczaj fotografie umieszczano w albumie wg następującego układu: najpierw zdjęcia osób ogólnie znanych w społeczeństwie, które cieszyły się w środowisku właściciela albumu uznaniem i szacunkiem, dopiero dalej wkładano fotografie członków rodziny i przyjaciół. Historyk Powstania, szwajcarski wojskowy Franz von Erlach, autor „Partyzantki w Polsce w roku 1863” pisząc o fotografii gen. Mariana Langiewicza stwierdził: „jego fotografia znajdowała się w każdym domu, tego wymagała już moda”
Zgodność intencji autorów fotografii z zapotrzebowaniem społecznym zapewniła olbrzymi sukces polskiej propagandzie wizualnej drugiej połowy XIX wieku. „Niejednego wygnańca na Syberii -pisał historyk fotografii Aleksander Maciesza- fotografia obroniła przed upadkiem i nie pozwoliła zapomnieć o kraju. Fotografie poległych lub rozstrzelanych stały się w domu swego rodzaju rekwizytami, przy których wspominano zmarłych i szeptano o wskrzeszeniu Polski. Tysiące matek wszczepiało w dusze swych dzieci uczucia miłości i poświęcenia dla Polski, trzymając w ręku podobizny ich ojców, poległych w bitwach lub zmarłych na wygnaniu”.
Historia fotografii światowej notuje działania Roberta Fentona, który fotografował wojnę krymską (1854 –1856), czy fotografów amerykańskiej wojny secesyjnej (1861 – 1865). Ale zjawiska tak masowego i wszechstronnego wykonywania fotografii w służbie ojczyzny jak na ziemiach polskich w XIX wieku nigdzie nie spotkamy. I to było specyfiką polskiej fotografii XIX wieku.
Jan Maria Jackowski