Trwają rozmowy sejmowej opozycji i samorządowców w sprawie odnowienia Paktu Senackiego i wystawienia wspólnych kandydatów, tak jak w 2019 roku.
Donald Tusk, Szymon Hołownia, Włodzimierz Czarzasty i Władysław Kosiniak-Kamysz
Foto: PAP, Leszek Szymański
Do końca roku opozycja może ustalić zasady podziału miejsc, później – najpewniej wiosną 2023 – przyjdzie czas na ostateczne deklaracje personalne, dowiaduje się „Rzeczpospolita”. Istnieje powiązanie między procesem tworzenia list do Sejmu, a układem startu do Senatu. – Atmosfera rozmów jest dobra – mówi nam jeden z uczestników spotkań. Pakt Senacki będzie, być może jedynym wspólnym (poza obywatelską kontrolą wyborów i być może niektórymi ustaleniami programowymi) projektem opozycji w 2023 r.
Rozmowy w sprawie odnowienia Paktu Senackiego, który w 2019 przyniósł opozycji przejęcie kontroli nad Senatem trwają swoim tempem. – Trwa dokładna analiza okręgów wyborczych i możliwości, które będzie miał nowy Pakt Senacki. Chodzi o stworzenie precyzyjnej mapy okręgów, które opozycja może jeszcze przejąć w stosunku do obecnego stanu posiadania – twierdzi jeden z naszych informatorów.
Z rozmów “Rzeczpospolitej” wynika, że najpewniej do końca tego roku opozycja ułoży zbiór zasad, którymi będzie kierować się przy podziale miejsc. A kwestie personalne zostaną rozstrzygnięte wiosną przyszłego roku.
Pakt senacki jest taki sam, tylko ulepszony – mówił w rozmowie z TVN24 marszałek Senatu, Tomasz Grodzki.
Na ten kalendarz mają wpływ dwa czynniki. Po pierwsze, niektórzy obecni senatorowie będą chcieli kandydować do Sejmu lub do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku. Kilka tygodni temu Interia.pl pisała o takich planach np. Bogdana Zdrojewskiego i Jerzego Fedorowicza z PO. A to znaczy, że bez decyzji personalnych i strategicznych w sprawie list do Sejmu trudno o jednoznaczne deklaracje senatorów. Po drugie, zawarcie porozumienia w Senacie natychmiast sprawi, że wzrośnie presja opinii publicznej wobec tego, czy jest lub kiedy będzie porozumienie w sprawie Sejmu. A do tego droga bardzo daleka. Projekt “jednej listy” forsowany przez Platformę wydaje się dziś bardzo odległy do zrealizowania, a w praktyce jeśli chodzi o Sejm, to wszystkie partie polityczne szykują dziś własne zasoby do startu, w tym rozpoczęły się przymiarki do tworzenia list wyborczych. Dodatkowo, w Senacie będzie grupa osób po stronie opozycji, która może zdecydować się na pożegnanie z polityką m.in. ze względu na wiek.
Projekt “jednej listy” forsowany przez Platformę wydaje się dziś bardzo odległy do zrealizowania, a w praktyce jeśli chodzi o Sejm
Na stole jest też propozycje Lewicy – złożona przez wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego – aby do Senatu powstał jeden komitet wyborczy. Propozycja padła kilka tygodni temu w trakcie debaty opozycji o bezpieczeństwie zorganizowanej przez Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. Jeden komitet senacki nie wyklucza wielu list do Sejmu.
Co do wyniku samych rozmów senackich, to wśród przedstawicieli opozycji panuje optymizm co do negocjacji. – „Porozumienie senackie” jest osiągnąć relatywnie łatwo, ponieważ wszystkie analizy wskazują, że dogadana opozycja będzie miała w Senacie po wyborach w 2023 r. ponad 60 mandatów. Uwzględniając, że jest kilku senatorów którzy np. chcą kandydować do Sejmu, jest do podziału w biorących okręgach około 20 dodatkowych mandatów. Mając na względzie ustalenia, że pierwszeństwo startu mają obecni senatorowie, którym 3 lata temu udało się utworzyć demokratyczną większość w Senacie – mówi nam senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski, który zadeklarował już, że będzie ponownie kandydował ze swojego okręgu w Łodzi. Podobną deklarację dotyczącą startu złożył też senator niezależny i niezrzeszony Jan Maria Jackowski, który zapowiedział już, że będzie kandydował w nadchodzących wyborach z własnego komitetu w okręgu ciechanowskim.
Swoją strategię dotyczącą Senatu buduje też PiS. Nowogrodzka po porażce w 2019 roku przeprowadziła serię analiz okręgów wyborczych i zaangażowania poszczególnych kandydatów. Na tej podstawie – jak wynika z naszych rozmów – będą m.in. podejmowane decyzje personalne co do nazwisk w nadchodzących wyborach. Tam, gdzie to zaangażowanie zostało uznane za niewystarczające będą personalne korekty. Ale dla strategów PiS – mimo prestiżowego i symbolicznego znaczenia senackiej porażki w 2019 roku – kluczowe i tak będą listy do Sejmu.
Źródło: rp.pl