Inflacja i drożyzna w Polsce to poważny problem – przyznają zgodnie politycy partii rządzącej. Zapytaliśmy, czy sami zauważają podwyżki cen. – Posłowie odczuwają podwyżki tak jak wszyscy obywatele – przekonuje w rozmowie z Interią poseł PiS Jarosław Krajewski. – Nigdy nie byłem rozrzutny, staram się gospodarować racjonalnie – mówi z kolei poseł Daniel Milewski. – Drożyzna to poważny problem, ludzie są zszokowani i prędzej czy później będą szukali winnych – przestrzega z kolei senator PiS Jan Maria Jackowski.

Sejm RP /Tomasz Gzell /PAP
Inflacja w Polsce jest najwyższa od 20 lat. Wysokie ceny widać gołym okiem na stacjach paliw czy w sklepach spożywczych. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja szybko się unormowała. – Na święta ceny żywności nie spadną, bo one jeszcze tak nie wzrosły – stwierdził w „Gościu Wydarzeń” wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Zdaniem wiceministra finansów Piotra Patkowskiego inflacja jeszcze w tym roku może wzrosnąć do 8 proc.
„Posłowie odczuwają podwyżki tak, jak wszyscy obywatele”
Interia zapytała polityków Prawa i Sprawiedliwości, czy oni również dostrzegają drożyznę w sklepach.
– Każdy z nas odczuwa skalę podwyżek cen, widzimy, jaki jest poziom inflacji. Posłowie odczuwają podwyżki tak, jak wszyscy obywatele. Szczególnie zdrożały paliwa i energia, o tym mówią mi mieszkańcy Warszawy – przyznał w rozmowie z Interią poseł Jarosław Krajewski.
– To nie jest tak, że rząd może nacisnąć jeden przycisk i automatycznie obniżyć poziom inflacji – podkreśla.
– Nikt nie bagatelizuje problemu inflacji, ale pośredni wpływ na nią należy do kompetencji banku centralnego i Rady Polityki Pieniężnej. Pamiętajmy, że świat wychodzi z kryzysu gospodarczego po COVID-19, a Polska zmaga się obecnie z czwartą falą pandemii. Problem inflacji nie dotyczy tylko naszego kraju, to problem ogólnoeuropejski – przekonuje Krajewski.
Zwraca on uwagę, że „Polska ma obecnie bardzo niskie bezrobocie w przeciwieństwie do np. Hiszpanii, a przedsiębiorcy otrzymali realne wsparcie od rządu w wysokości ponad 230 miliardów złotych w ramach Tarcz antykryzysowych i finansowych”. – Pamiętajmy również, że w ostatnich latach wzrost wynagrodzeń zawsze był wyższy niż poziom inflacji. Mam nadzieję, że sytuacja szybko ulegnie poprawie – dodaje.
Poseł Milewski: Staram się gospodarować racjonalnie
W podobnym tonie wypowiada się poseł Daniel Milewski. – Każdy zauważa różnice cen – zaznacza.
Pytany, czy ze względu na wysokie ceny rezygnuje z zakupu niektórych produktów przyznaje: Nigdy nie byłem rozrzutny, staram się gospodarować racjonalnie.
Jak mówi, „dziś koncentrujemy się na zależnych od rynków światowych cenach paliw, te z kolei mają wpływ na np. ceny żywności”. – Nie można jednak patrzeć jednostronnie i nie zauważać dużo wyższego w ciągu ostatnich kilku lat wzrostu płac. Tym samym, pomimo różnic cen, stać nas na więcej – przekonuje Milewski.
– Liczę, że po nowym roku nastąpi przełom, inflacja będzie mniejsza, choć to nie jest zależne od rządu, tylko m.in. od Rady Polityki Pieniężnej. Są też zewnętrzne czynniki, np. ogólne trendy gospodarcze w Europie – podsumowuje.
Jackowski: Wyborcy są zaniepokojeni, będą szukali winnych
O swoich doświadczeniach z drożyzną nie chciał wprost mówić senator PiS Jan Maria Jackowski, choć jak zaznaczył, problem jest poważny.
– Zwracają się do mnie wyborcy, bardzo zaniepokojeni wzrostem cen, nie tylko żywności, ale również paliw i energii czy materiałów budowalnych. Ja reprezentuję w Senacie region ciechanowski, to są tereny w znacznej mierze wiejskie, nastawione na produkcję rolno-spożywczą, i tam drożyzna w sposób szczególny daje się we znaki. Nie tylko w bezpośredniej konsumpcji, ale i działalności zawodowej, przez wzrost środków produkcji – bulwersującą kwestią są ceny nawozów – ocenił.
– To poważny problem. Ludzie są zszokowani i prędzej czy później będą szukali winnych – podsumował.
„Posła najbardziej dotyka cena benzyny”
Kilka dni temu szerokim echem odbiła się wypowiedź posłanki PiS Mirosławy Stachowiak-Różeckiej, która stwierdziła w Radiu Wrocław, że „w pierwszej kolejności najbardziej polityka, posła akurat dotyka cena benzyny, bo przecież my do tej Warszawy się musimy z różnych stron Polski dostać”.
Posłanka została za swoje słowa ostro skrytykowana, również przez – jak słyszymy – partyjnych kolegów.
Źródło: wydarzenia.interia.pl