Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

W Naszej Rodzinie – W stronę superpaństwa europejskiego

W 1790 roku w Stanach Zjednoczonych doszło do słynnego porozumienia sekretarza skarbu Aleksandra Hamiltona z sekretarzem stanu Thomasem Jeffersonem. W jego wyniku stany północne, które miały znacznie większe zadłużenie – w zamian za przeniesienie stolicy państwa z Nowego Jorku do Filadelfii – uzyskały zgodę stanów południowych na przejęcie długów oraz wprowadzenia wspólnej federalnej polityki podatkowej. Dzięki uwspólnotowieniu długu i wspólnej polityce podatkowej był to milowy krok na drodze przekształcenia Stanów Zjednoczonych z luźnego związku poszczególnych stanów w państwo znacznie bardziej federacyjne i centralnie zarządzane. Nie przypadkiem zatem – po słynnym grudniowym szczycie w grudniu ubiegłego roku, na którym porozumiano się w sprawie Funduszu Odbudowy oraz drastycznemu zwiększeniu celów klimatycznych do 55 proc. redukcji emisji CO2 do 2030 r. [z obowiązujących do tego momentu 40 proc!] – najważniejsi unijni politycy mówili o „momencie hamiltonowskim Europy”. Zgodzono się bowiem na nim na uwspólnotowienie długów jakie UE będzie mogła zaciągać na rynkach finansowych oraz na nakładanie przez Komicję Europejską podatków na kraje członkowskie i ich obywateli w celu ich spłaty. W ten sposób został uczyniony ogromny postęp na drodze przekształcenia Unii Europejskiej w superpaństwo w formule federacji. Trzeba pamiętać, że premier Mateusz Morawiecki jeszcze na szczycie lipcowym Unii Europejskiej zgodził się na powiązanie wypłaty środków unijnych z perspektywy budżetowej UE na lata 2021 – 27 z tak zwaną praworządnością i przestrzeganiem „wartości unijnych”. Tym samym zgodził się de facto na rozwiązanie niezgodne z prawem traktatowym dające Brukseli możliwość uznaniowego blokowania wypłaty środków unijnych. A to dlatego – jak podkreślają znawcy problematyki – że Rada UE przyjęła je kwalifikowana większością na podstawie przepisu traktatowego przewidzianego do wydania rozporządzenia wykonawczego do budżetu rocznego. Zgodnie z praktyką prawodawczą podstawą prawną rozporządzenia o funduszach za praworządność powinien być przepis traktatowy, na mocy którego wydawane są unijne akty prawne przyznające przedmiotowe fundusze. Premier przedstawił całą sprawę jedynie w kategoriach wielkiego sukcesu jego rządu polegającego na wynegocjowaniu aż 770 miliardów zł. dla Polski w ramach perspektywy budżetowej na lata 2021 – 27 (ok. 500 mld zł) Funduszu Odbudowy (270 mld zł). Równolegle padła deklaracja premiera o szybkim zlikwidowaniu polskich elektrowni węglowych, co rzecz jasna spowoduje negatywne skutki gospodarcze dla Polaków i Polski. Należ zatem zestawić owe 770 mld z przyjętym przez rząd dokumentem „Polityka energetyczna Polski do 2040”, w świetle którego na transformację energetyczną będziemy musieli przeznaczyć blisko 1 600 mld zł! Te liczby nie wymagają już komentarza. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość w swoim programie i w deklaracjach swoich liderów podkreślało, że opowiada się za suwerennością państwa polskiego oraz koncepcją integracji europejskiej w formule Europy Ojczyzn. Co więcej, PiS deklaratywnie i zdecydowanie sprzeciwiał się koncepcji federalizacji UE i budowania superpaństwa europejskiego, co automatycznie oznaczałoby ograniczenie suwerenności Polski. Ponadto PiS krytykował rząd PO – PSL, że prowadził wasalną politykę wobec Brukseli oraz zgodził się na ograniczenie emisji CO2, co spowodowało znaczący i postępujący wzrost cen energii elektrycznej i ciepła oraz ogólny wzrost kosztów życia. Trudno nie zauważyć, że decyzjami, które w imieniu Polski autoryzował premier Morawiecki na szczytach unijnych w lipcu i grudniu ubiegłego roku, przelicytował tak krytykowanych poprzedników i diametralnie odszedł od programu PiS. Jest takie powiedzenie – szczególnie aktualne w kontekście relacji Polski z Brukselą – że nie ma darmowych obiadów. Unijny Fundusz Odbudowy (łącznie 750 mld. euro) powstanie poprzez zadłużenie oraz poprzez wprowadzenie unijnych podatków (np. od plastiku, węglowego czy cyfrowego) jak również zwiększania składek członkowskich o beneficjentów Funduszu. Zadłużenie będzie dokonywać Komisja Europejska i podatki będzie nakładać ta sama unijna struktura. Przy cym nie jest jasne, kto ostatecznie będzie decydował o sposobach finansowania długu i „właściwym” sposobie wydatkowania środków pochodzących z brukselskich obligacji. To wszystko oznacza, że Polska przynajmniej do 2058 roku (bo takie jest założenie Funduszu Odbudowy) będzie musiała solidarnie spłacać podjęte przez Brukselę zadłużenie i wprowadzać narzucane podatki oraz godzić się na ocenę czy środki wydatkuje właściwie czy nie. Czyli, że za niby „darmowe” środki sami zapłacimy nie mogąc ich wydawać w taki sposób jaki uznamy za celowy! Już dziś polska składka wpłacana corocznie do unijnej kasy wynosi 28,5 mld zł., ale już niedługo konieczność spłaty może spowodować, że będzie czterokrotnie wyższa, a dodatkowo instancje unijne będą mogły nałożyć na polskich obywateli i polskie firmy podatki, w wysokości, której nie znamy. Zatem, wbrew propagandowym przekazom, Fundusz Odbudowy, który ma niejako „darmowo” spowodować reanimację gospodarki po pandemii, otwiera drogę do ogromnego zwiększenia kompetencji władczych Brukseli nad Polską. Przy czym kwota 750 mld euro – i to jeszcze z nie swoich a pożyczonych środków – wydaje się niewspółmierna do korzyści uzyskanych przez eurokratów. I nawet jeśli fundusz odbudowy jest wyraźnie rozumiany jako instrument jednorazowy, jest on – jak zauważył premier Włoch – powszechnie uważany za test dla dalszej integracji fiskalnej wspólnoty. Znamienne jest i dla wielu zapewne bardzo bolesne, jest to, że to, za czasów rządu PiS, które tyle mówiło o suwerenności i podmiotowości Polski dochodzi do federalizacji Unii Europejskiej i ograniczenia naszej suwerenności.


Jan Maria Jackowski

Źródło:W Naszej Rodzinie 6/2021