Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

W Naszej Rodzinie – Żywność przyszłości

Komisja Europejska pod pretekstem ochrony środowiska chce zmienić nawyki żywieniowe Europejczyków. Eurokraci uważają, że hodowla bydła, trzody chlewnej czy drobiu powoduje wydzielanie zbyt dużych ilości dwutlenku węgla, co według ekoideologów powoduje „efekt cieplarniany”. I tak, gdy niektórzy już chcą obciążać specjalnym podatkiem ekologicznym rodziców każdego nowo narodzonego dziecka, bo oddychając rzekomo szkodzi ono środowisku naturalnemu, tak inni proponują, abyśmy się odżywiali insektami. Aby skutecznie zmienić nawyki żywieniowe Europejczyków proponują nakładanie gigantycznych podatków na mięso. Już przed laty Komisja Europejska ogłosiła przetarg na zbadanie walorów odżywczych owadów. Ostatnio został uczyniony kolejny krok. Podan informację, że Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zatwierdził do jedzenia przez ludzi pierwsze robaki. To oznacza, że można je już oficjalnie hodować, sprzedawać i przygotowywać z nich posiłki. Pierwszymi robakami jakimi będą się mogli oficjalnie raczyć Europejczycy są żółte larwy mącznika młynarka. Mącznik to tylko jeden z owadów, które są obecnie rozważane przez europejskie organy regulacyjne. Prowadzone są też badania, które dotyczą szarańczy, świerszczów i koników polnych. Wszystkie te owady już w najbliższym czasie mają zostać zatwierdzone do spożywania przez ludzi Zapewne niedługo – jako kolejny krok – zostanie wdrożona dyrektywa określająca limit białka owadziego w codziennej diecie mieszkańców Unii Europejskiej. Dowiemy się z niej, że na śniadanie mamy spożywać motyle, na obiad szarańczę, wieczorem, na kolację, do wyboru: mącznika młynarka, osy, komary, mrówki, świerszcze, koniki polne czy modliszki. Palce lizać, a jakie walory odżywcze takich posiłków.
Entomolodzy już w mediach przekonują, jak owady mają wiele białka, kwasów tłuszczowych, soli mineralnych, aminokwasów, żelaza i innych składników korzystnych dla człowieka. Oczywiście już się myśli o stworzeniu ferm hodowlanych produkujących owady na skalę przemysłową dla celów spożywczych. Bardziej „ekologiczna przyjazna dla klimatu żywność przyszłości” wymaga nie tylko zmiany nawyków smakowych i kulturowych, ale również przeprofilowania rolnictwa oraz sposobów produkowania żywności. Wielu „ekoideologów” domaga się kategorycznego zakazu hodowli zwierząt motywując to względami klimatycznymi i moralnymi. Twórcy „nowego wspaniałego świata” postulują również zakaz upraw rolniczych twierdząc, że są one ogromnym zagrożeniem dla naturalnego środowiska, są antropogeniczne, gdyż powstały w wyniku działalności gospodarczej człowieka, a więc ich obecność jest formą agresji wobec „pierwotnej przyrody”, która była kiedyś, w czasach przed człowiekiem. Na te zagadnienia zwrócił uwagę Krzysztof Ardanowski. Były minister rolnictwa, a obecnie przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich podkreśla, że kwestia emisji CO2, czyli śledzenia tzw. śladu węglowego w najbliższych latach będzie reglamentowała rolnictwo w dostępie do rynku. „My- mówił w jednym z wywiadów – również musimy się do tego przygotowywać, bo okaże się, że jeżeli nie będziemy zmieniać gospodarki w kierunku niskoemisyjnej, która nie pozostawia jakiegoś negatywnego śladu węglowego, to w ogóle produkty żywnościowe nie zostaną dopuszczone na rynek”. Z wypowiedzi ministra Ardanowskiego przeziera pesymistyczny
realizm ponieważ pod rządami Brukseli doświadczamy w niektórych
obszarach chyba większego szaleństwa niż w czasach moskiewskiej „dyktatury proletariatu”. Za Gomółki ówczesna propaganda przekonywała Polaków, że niemowlęta lepiej nie karmić piersią, bo to ciemnogród i przeżytek, tylko należy im w sposób „naukowo udowodniony” podawać sztuczne mleko z butelki z zegarkiem w ręku co trzy godziny. Dziś jest wielkie renesans naturalnego karmienia piersią W latach sześćdziesiątych była olbrzymia kampania przestrzegająca Polaków, jak masło szkodzi na oczy i lepsze walory odżywcze oraz zdrowsza jest margaryna. Chodziło o to by ukryć niedobory w produkcji masła. A dziś wiemy, co oznacza dla organizmu człowieka spożywanie masła, a co margaryny. Lecz przy wymysłach eurokratów, pomysły komunistów były „przaśne” i mało wyrafinowane. Problem polega na tym, ze to co jeszcze niedawno uchodziłoby za niedorzeczność, z czasem staje się istotne, a następnie ogólnie akceptowane. Dziś politycznie poprawnie jest bycie „postępowym”, a zideologizowana ekologia staje się „nowym wyznaniem”, które bazuje na
stadności zachowań. Wiele osób bowiem lubi być w grupie większościowej, nawet jeśli nie podziela poglądów w mediach przedstawianych jako większościowe. Czuje się wtedy bezpieczniej i uważa, że jest akceptowana społecznie. Dobrze to ilustruje następujący przykład. Gdyby został ogłoszony wynik sondażu, z którego wynika, że 51 proc. ankietowanych uważa, że ziemia się kreci wokół księżyca, a w rzeczywistości tak uważa 1 proc. to następnego dnia po ogłoszeniu tych rewelacji automatycznie wrośnie odsetek osób twierdzących, że ziemia krąży wokół księżyca. I to nie dlatego, że zgadza się z tą opinią, ale dlatego, że woli być w grupie większościowej. W psychologii społecznej mówi się o zasadzie „społecznego dowodu słuszności”. Zgodnie z nią, w sytuacji wahania postępujemy tak jak inni. Zasadniczo jest to podejście zdroworozsądkowe, musimy jednak pamiętać, że wspomnianą zasadę dobrze znają specjaliści od manipulacji oraz fałszowania rzeczywistości i potrafią ją wykorzystać do osiągnięcia swoich celów. Nie dajmy sobie zatem wmówić, że czarne jest białe, bo wtedy białe – stanie się czarne.

Jan Maria Jackowski

Źródło: W Naszej Rodzinie 5/2021