Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

W Naszej Rodzinie – Lewicowa rewolucja a chrześcijaństwo

Paradoks czasów, w których żyjemy polega na tym, że im więcej
przedstawiciele rewolucyjnej lewicy mówią się o dialogu, tolerancji,
wolności słowa, prawach człowieka, ochronie najsłabszych, wspieraniu
potrzebujących, poszanowaniu inności czy przeciwdziałania wykluczeniu
i stygmatyzacji, tym częściej w praktyce te zasady i ideały są łamane.
Bo przecież w czasach domagania poszanowania dla bardzo różnych
praw – w tym praw owadów! – okrutnie są łamane prawa człowieka do
życia. Lewica żąda powszechnej możliwości zabijania dzieci w łonach
matek. Ten proceder jest uzasadniany eufemistycznym hasłem „prawa
do wyboru”, które oznacza masowe i w straszliwych mękach
unicestwianie dzieci nienarodzonych, co ujawnił słynny film prof.
Bernarda Nathanson’a (1926 – 2011) z 1984 roku. To jest dowód
bezwzględnego dyktatu silnych nad najsłabszymi. Aborcja, których
według statystyk WHO wykonuje się między 40 – 50 milionów w skali
świata, jest najczęstszą przyczyną śmierci. Dla porównania w 2019 roku
8 mln 200 tys. osób zmarło na raka, 5 mln wskutek palenia papierosów,
1 mln 700 tys. na HIV i AIDS, a 13 mln na skutek innych chorób.
Co charakterystyczne, skrajnie ideologiczny lewicowy rewolucjonizm,
który wraz z prezydenturą Joe Bidena złapał wiatr w żagle na globalną
skalę, dla realizacji swych celów jest wyjątkowo nietolerancyjny dla
„niesłusznych” i bezwzględnie zwalcza tych, których uznaje za
przeciwników. Dożywotne zblokowanie konta na jednym z popularnych
portali Donaldowi Trumpowi, czyli zastosowanie totalitarnej cenzury, jest
wymownym przejawem tej tendencji.
Znakami rozpoznawczymi lewicowego rewolucjonizmu jest kult
ekologii, promocja aborcji i mniejszości seksualnych, polityczna
poprawność, „postępowa” agenda obyczajowej rewolucji. Administracja
nowego prezydenta USA wydała dokument, w którym walka z homofobią
i innymi przejawami prześladowania osób ze środowiska LGBT zostały
uznane za priorytet polityki zagranicznej USA oraz zobowiązała
wszystkie agencje rządu, od dyplomacji po wojsko do zwalczania , mają
na cały świecie kryminalizację statusu lub zachowań LGBTQI+. Ciekawe,
w jaki sposób Joe Biden będzie o realizował ten cel w kontaktach z
jednym z najważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych na
Bliskim Wschodzie, czyli Arabią Saudyjska, w której za kontakty
homoseksualne jest przewidziana kara śmierci.
Jednak głównym znakiem rozpoznawczym lewicowego
rewolucjonizmu – szczególnie widocznym w Europie, a ostatnio
nasilającym się szczególnie w Polsce – jest zwalczanie chrześcijaństwa i
negowanie chrześcijańskiej tożsamości kultury europejskiej. A przecież
chrześcijaństwo – poza religijnym orędziem wiary, miłości i nadziei –

ukształtowało stopniowo kulturową jedność Europy, dało uniwersalną
moralność, prawa człowieka i prawa rodziny, napiętnowało
dyskryminację rasową, kastową i stanową oraz odrzucanie ludzi chorych
i niepełnosprawnych, broniło najsłabszych, promowało solidarność
międzyludzką wynikającą z przykazania miłości. To chrześcijaństwo jest
fundamentem naszej cywilizacji, dało impulsy do rozwoju
gospodarczego, do rozwoju nauki i kultury, uniwersytetów, szpitalnictwa,
opieki nad chorymi.
Znany francuski myśliciel, przez wiele lat mieszkający w USA,
Rene Girard (1923 – 2015) był człowiekiem odległym od Kościoła. W
swych pracach podkreślał jednak trzy fakty: że przemoc jest wpisana w
istotę społeczeństwa; że ryt religijny jest podstawą wszelkiej kultury; że
chrześcijańskie Objawienie radykalnie przełamało te osnowy budując
ludzką rzeczywistość w oparciu o miłość i solidarność, a nie przemoc i
nienawiść. Walcząc na różne sposoby z chrześcijaństwem jego
przeciwnicy podcinają gałąź na której siedzą Europejczycy. Ale co się
dziwić, ideologiczny fanatyzm laicki swoje uprzedzenia traktuje jako
rzeczywistość i wbrew prawdzie faktom kontestuje chrześcijańskie
dziedzictwa Europy.
Prądy sugerujące myślenie, że to człowiek jest istotą
samowystarczalną, a nawet jest stwórcą samego siebie, w
rzeczywistości pozbawiają osobę ludzką źródeł i podstaw jej godności,
jakim jest stworzenie człowieka „na obraz Boga”. I zamiast wzmacniać
naturalną w człowieku zdolność transcendencji, spłaszczają go do
wymiaru cielesnego. Nieśmiertelność duszy redukują do poziomu
zmysłów, a motywacje religijne sprowadzają do elementów kulturowych.
Kościół bywa wtedy przedstawiany jako folklor, pamiątka przeszłości, co
pociąga za sobą ustawodawstwo sankcjonujące funkcjonowanie
Kościoła na zasadach skansenu, który otrzymuje „specjalną” koncesję ze
strony państwa i jest pod jego nadzorem. Wydarzenia religijne tłumaczy
się jako znaki kulturowe i nie odróżnia się porządku duchowego i
zbawczego od przyrodniczego, treści objawionych od symboliki
ogólnoludzkiej.
Zadekretowanie „śmierci” Boga jednak nie przekonuje
współczesnego człowieka, nawet jeśli jest odległy od Kościoła. Nie
można bowiem na dłuższą metę zaprzeczyć naturze człowieka i
wymazać z niej wymiar duchowy. Dziś już raczej propaganda ateistyczna
nie upowszechnia twierdzeń, że Boga nie ma. Nie spotykamy więc
wypowiedzi: „W kosmosie byłem, ale Boga nie widziałem” – jak ta
kosmonauty Jurija Gagarina z 1961 roku. Wobec czego nasiliła się
tendencja, której istota, najogólniej rzecz ujmując, sprowadza się do
twierdzenia: Kościół, przynajmniej w obecnym kształcie, nie jest już
potrzebny współczesnemu człowiekowi. Każdy sam może określać

prawdy wiary i jej zasady, a kapłani są „niepotrzebnymi” pośrednikami
między człowiekiem a Bogiem. Coraz częściej można spotkać przejawy
tej tendencji, szczególnie w czasach pandemii COVID-19. Skoro
bezpośredni kontakt z Bogiem wystarczy, to dlaczego każdy bez
święceń kapłańskich nie miałby celebrować Eucharystii? Czyżby każdy
sam z siebie nie stanowił pełnego Kościoła i nie miałby być szafarzem
wszystkich sakramentów? Czemu też każdy nie miałby zbawiać się
sam, krocząc swoją własną drogą, której kierunek określa jego
indywidualne widzenie spraw transcendencji?
Jaka wygodna, bo tłumacząca każdą postawę i czyn, zgodna z
modą, pluralistyczna i tolerancyjna odpowiedź na poszukiwania duchowe
współczesnego człowieka. Tylko czy prawdziwa? Chrystus wyraźnie
mówił do apostołów: „Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi,
mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Mt 10,
16).

Jan Maria Jackowski

Źródło: W Naszej Rodzinie 4/2021