W tym roku Polaków czeka kolejna fala podwyżek opłat za energię
elektryczną. Rząd podejmuje działania osłonowe mające złagodzić skutki
podwyżek dla osób o najmniejszych. Problem polega na tym, że te
podwyżki są związane ze zobowiązaniami rządu PO – PSL z 2008 i
2014 roku, który zgodził się ograniczenie emisji CO2 i wprowadzenie
opłat za emisje.
Rząd PiS podczas szczytu przywódców państw członkowskich Unii
Europejskiej w grudniu 2019 roku zabiegał, aby Polska uzyskała
możliwość określenia zasad dochodzenia do tak zwanej neutralności
klimatycznej do czerwca 2020 roku. Pozostałe kraje członkowskie
podjęły już zobowiązanie, że do 2050 roku ilość gazów cieplarnianych
emitowanych do atmosfery będzie neutralna dla klimatu. W konkluzji
zapisano, że jeden z krajów członkowskich (Polska) „nie może na tym
etapie zadeklarować wdrożenia tego celu”.
Co ciekawe, że przyjęte jeszcze w 2008 roku rozwiązania w sprawie
ograniczenia emisji CO2 były kruchym kompromisem państw
członkowskich UE. Zawarto w nich warunek, że ewentualna zmiana
celów w nich zapisanych mogłaby nastąpić jedynie w przypadku
zobowiązania się innych światowych gospodarek, które emitują najwięcej
CO2 takich jak Chiny, USA, Indie, Brazylia czy Rosja do podobnych
redukcji u siebie. Jak wiadomo ten warunek nie został spełniony, więc
obecne działania Komisji Europejskiej to efekt ideologicznego podejścia
do tych kwestii o raz efekt skutecznego lobbingu części bardzo
wpływowego sektora energetycznego.
Poza tym rząd Donalda Tuska jeszcze w 2008 roku pogrzebał polskie
atuty w dyskusji o emisji CO2. Zgodził się bowiem na niekorzystne dla
Polski rozwiązania polegające na przyjęciu roku 2005 jako bazowego dla
obliczeń. Gdyby przeforsowano, co ustalono podczas rządów PiS, rok
1990 – w stosunku do którego zredukowaliśmy emisję o ponad 30 proc.
– to pakiet klimatyczny byłby dla nas znacznie bezpieczniejszy.
W czerwcu tego roku Komisja Europejska ma zaprezentować
mechanizmy finansowania wielkiej europejskiej transformacji
energetycznej. Ten zapis można różnie interpretować, a niektórzy
uważają, że Polska nie uzyskała ostatecznie żadnego „klimatycznego
immunitetu” ponieważ kwestia dochodzenia do neutralności nie została
jeszcze zamknięta. Przedstawiciele rządu komentując konkluzje szczytu,
podkreślali, że transformacja naszej gospodarki jest zaplanowana wg
polskiego scenariusza, a sukcesem Polski jest zwrócenie uwagi, jak
ważne jest tworzenie instrumentów wsparcia dla regionów i sektorów
najbardziej narażonych na koszty.
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej – poza propagandowymi
celami, które są wypisane na jej sztandarach – jest elementem
bezwzględnej gry ekonomicznej i politycznej, której celem jest utrata
konkurencyjności przez polską gospodarkę. Nasza energetyka w prawie
80 proc. oparta jest na węglu, co rzecz jasna wiąże się z emisjami CO2.
Lecz przeorientowanie naszej energetyki na inne źródła energii oznacza
gigantyczne koszty szacowane na setki miliardów złotych, które na
dziesięciolecia bardzo osłabiają polską gospodarkę. Wzrosną ceny
energii, a także podatki i opłaty „ekologiczne”.
Polityka klimatyczna UE to swoista współczesna „wiara”, a z jej
„wyznawcami” trudno jest racjonalnie dyskutować. Bo przecież Europa
emituje ok. 9 proc. gazów cieplarnianych w skali świata (w tym Polska
niecałe 1 proc.) natomiast najwięksi truciciele: Chiny, Indie, Rosja
Brazylia czy USA nie przejmują się „polityką klimatyczną” i nie godzą się
na rozwiązania naruszajże ich interesy gospodarcze. A bez globalnego
działania wysiłki UE nie przyniosą oczekiwanego efektu ekologicznego.
Ideologiczne narzucanie restrykcyjnej polityki klimatycznej to
pogarszanie i tak już słabej na globalnych rynkach konkurencyjności
europejskiej gospodarki. Nawe jeśli UE zredukuje emisję CO2 do zera,
to będzie to zaledwie 9 procentowa redukcja w skali globu, a klimat nie
jest wyłącznie europejski, stanowi zespół zjawisk połączonych na skalę
światową. Poza tym polityka ekologiczna Unii jest obłudna:
wyśrubowane ograniczenia emisji w teorii poprawiają wskaźniki, ale
liczone w stosunku do produkcji w Europie, natomiast w konsumpcji
Europa zwiększa emisje gazów cieplarnianych ponieważ importuje coraz
więcej towarów i usług z innych regionów świata.
To, co się wydarzyło na szczycie to pozycjonowanie się krajów
członkowskich UE. Niestety, nie uzyskaliśmy twardych gwarancji i
jasnych zasad finansowania transformacji energetycznej. Bruksela
przykręca śrubę narzucając coraz bardziej restrykcyjne rozwiązania w
ramach wdrażanego od lat paktu klimatyczno-energetycznego Unii
Europejskiej. Najbliższy czas to zatem ogromne wyzwanie dla polskiego
rządu, by umiejętnie przeprowadzić Polskę przez żmudny i niezwykle
trudny proces zabezpieczenia naszych narodowych interesów, by nie
dopuścić do trwałego osłabienia naszego potencjału gospodarczego.
Jan Maria Jackowski
Źródło: W Naszej Rodzinie 2/2020