Ukazała się – zapowiadana jeszcze za życia Autora – najnowsza
książka prof. Romana Mycielskiego (1933 – 2017) zatytułowana „Luźne
kartki”. Jest to trzeci tom znakomitej trylogii wspomnieniowej uzupełniony
sugestywnym ukazaniem prawdziwego oblicza Polski Ludowej. Roman
Mycielski w sposób niezwykle przenikliwy – jako świadek epoki i krytyk
komunizmu – polemizuje z cyklem publikacji zamieszczonymi w dodatku
historycznym do „Gazety Wyborczej” z 23 grudnia 2013 roku
zatytułowanymi „Narodziny Polski Ludowej”, który w pewnym sensie
idealizował czasy stalinowskie.
Autor „Luźnych kartek” był nie tylko cenionym mikrobiologiem,
emerytowanym profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Warszawskiego,
ale również ważną osobistością środowiska ziemiańskiego, wieloletnim
redaktorem „Wiadomości Ziemiańskich”, pisarzem i publicystą, autorem
znakomitej literatury wspomnieniowej. Roman Mycielski należy do tej
części środowiska „bz”, które w bardzo trudnych realiach PRL, potrafiło
odnaleźć swoją drogę i w warunkach prześladowań oraz niechęci dla
ziemian i ich rodzin – zgodnie z wielopokoleniową tradycją rodzinną i
wszelkim zasadami przyzwoitości – ogrywać twórczą rolę w
społeczeństwie zasilając szeregi polskiej inteligencji. Po „odwilży”
gomułkowskiej zdołał skończyć studia, choć jego „akustyczne” nazwisko
i tytuł hrabiowski bardzo utrudniało to zadanie. Dzięki konsekwencji i
wytrwałości udało mu się jednak w realiach PRL pasję wybitnego
przyrodnika i mikrobiologa.
Pierwsza część jego trylogii – zatytułowana „Pałac na Opieszynie”
(Wydawnictwo LTW Łomianki, 2010) – dotyczy lat 1933 – 1945, czyli od
urodzenia autora do zakończenia II wojny światowej, które to wydarzenie
Roman Mycielski wraz z częścią rodziny przeżywał w zajętym przez
Rosjan Wiedniu. W jego wspomnieniach przewija się galeria postaci z
najbliższej i dalszej rodziny oraz osób powszechnie znanych w
dwudziestoleciu międzywojennym ze świata arystokracji, polityki, kultury,
życia gospodarczego jak również tak zwanych zwykłych ludzi z którymi
stykali się jego krewni i pracujących u Mycielskich. Można rzec, że jest to
zbiorowy portret środowiska, przedstawione są zasady jego
funkcjonowania, styl życia, detale codzienności, sposób ubierania i
noszenia, praca, przyjemności, zaangażowania w życie publiczne,
relacje międzyludzkie, horyzonty intelektualne, poglądy nie tylko na
kwestie społeczne, troski i radości. Autor na przeszłość patrzy „okiem i
szkiełkiem mędrca”, potrafi zachować dystans, a jednocześnie z kart
jego wspomnień przebija ogromna życzliwość do ludzi. Jest bardzo
spostrzegawczy i wiarygodny.
Tom drugi trylogii – w podtytule „Pałacu w Opieszynie ciąg dalszy” –
dotyczy lat powojennych, czyli od 1945 roku do 2013 roku. Już sam tytuł
wspomnień „Po zwycięstwie” (Wydawnictwo LTW Łomianki, 2013) jest
przekorny. Gdyż jak się czyta książkę Mycielskiego, to w ocenie systemu
komunistycznego i realiów życia codziennego – zwłaszcza w
pespektywie wybitnego przedstawiciela środowiska ziemiańsko-
arystokratycznego wywłaszczonego ze swych majątków – przebija
gorzka ironia. Autor nie ukrywa dystansu do zainstalowanego w Polsce
przy pomocy sowieckich towarzyszy systemu polityczno-ideologicznego
oraz do dziedzictwa PRL. Kończy jednak swoje wspomnienia
optymistycznie: „Bywały w moim życiu nieraz ciężkie i niebezpieczne
chwile, ale udało mi się je przeżyć, więc i ja mogę zakończyć to coś, co
napisałem, bo nie jest to, jak napisałem już wstępie pierwszej części
„Pałac w Opieszynie”, pamiętnik, słowami: ŻYŁEM SZCZĘŚLIWIE”.
Opublikowany w czerwcu tom trzeci trylogii zatytułowany „Luźne
kartki” (Wydawnictwo LTW Łomianki, 2019) to przede wszystkim
ukazanie czym była tak zwana Polska Ludowa. Roman Mycielski zawarł
w nim obserwacje i analizy, które dobrze oddaje ten fragment
wspomnień odnoszący się do tekstu Beaty Maciejewskiej „W
powojennych ruinach” (GW, 23.12.2013). Na samym początku polemiki
stwierdza, że jest w tekście Maciejewskiej jeden podstawowy błąd, bo
autorka pisze, iż dekret o gospodarce lokalami z 1945 roku wprowadzał
zasadę „jedna osoba – jeden pokój”. I opisuje ponure realia kwaterunku:
„Byli właściciele mieszkania dostali przydział na dwa pokoje z
używalnością kuchni i łazienki, dokwaterowany lokator miał jeden pokój i
przedpokój. Po pierwszej awanturze lokator zabił deskami drzwi do pokoi
właścicieli, gdyż przedpokój był wyłącznie jego. W odpowiedzi odcięto
mu dostęp do kuchni i łazienki. Na szczęście był to parter, można więc
było wchodzić przez okno, ale właściciele wybili drzwi do ogródka i
zrobili furtkę w płocie. Cóż, kiedy furtka wychodziła na inną ulice, a więc
ich dowody osobiste stały się nieważne. W końcu musieli wybić
dodatkowe drzwi z kuchni na właściwe schody. Tymczasem lokator
gdzieś wyparował i po dłuższym czasie udało się właścicielom odkupić
ten pokój od gminy. Pieniądze wpłacili, ale po kilkunastu latach okazało
się, że ten historyczny pokój nadal jest państwowy, gdyż żaden urząd nie
przyzna się, że czegoś nie dopilnował, a pieniądze oczywiście gdzieś
zginęły. Ten stan trwa do dziś (pisane w 2013 roku), czyli ponad 60 lat, a
ten dwukrotny rabunek jest podobno nie do odrobienia. Żarty?
Niekonieczne, wszak wszystkie ustawy są pisane wyłącznie dla dobra
obywateli. To jest jednak autentyczna historia gospodarki mieszkaniowej
Polski Ludowej, a nie to, co się o niej pisze”. Z takich okruchów
rzeczywistości – pełniąc przy tym konsekwentnie rolę narratora
rekonstruującego przeszłość – Roman Mycielski tworzy barwny
trójwymiarowy fresk sugestywnie odtwarzający czasy PRL.
W całej swojej trylogii Roman Mycielski przełamał stereotyp gatunku
literatury wspomnieniowej – wracania li tylko do przeszłości owianej
nostalgią przemijania i opisywanej z pozycji doświadczenia całego życia.
Wątki autobiograficzne, losy najbliższej rodziny stanowią w pewnym
sensie pretekst i element konstruujący i porządkujący fabułę. Taka
perspektywa tworzy świetnie opisaną na początku wspomnień
przestrzeń, w której, w bliższych lub dalszych planach, rozgrywa się
akcja, pojawiają się bohaterowie jego wspomnień, a poprzez znakomite
anegdoty i dygresje jest to literatura niezwykle żywa i barwna.
Roman Mycielski stosuje bardzo twórczą metodę pisarską. Łączy
warsztat dociekliwego naukowca i analityka, krytycznego wobec
rzeczywistości, a także siebie samego, ze specyfiką formy literackiej jaką
jest wspomnienie, a więc opisywanie rzeczywistości ex post siłą rzeczy
zabarwione osobistymi wątkami i emocjami. Autor trylogii sam powiadał –
a dobrze pamiętam liczne i niezwykłe z nim rozmowy – że jego
wspomnienia literacko nawiązują do gatunku, który jest określany jako
gawęda szlachecka. Był notabene znakomitym gawędziarzem nie tylko
w formie pisanej, ale także mówionej.
Gawęda szlachecka jest szczególną forma opowieści w polskiej
tradycji. Wedle encyklopedycznej definicji, składa się z obrazów lub
szkiców obyczajowo-rodzinnych połączonych osobą narratora. Miewa
swobodną kompozycję, jest pełna odniesień i dygresji, nie musi
respektować chronologicznej kolejności wydarzeń. Tematycznie
nawiązuje do historii Polski i zawiera również opowieści o znanych
powszechnie postaciach i typowych elementach życia szlacheckiego i
ziemiańskiego oraz etosie tego środowiska. Gatunek ten rozwinął się w
literaturze polskiej szczególnie po opublikowaniu w latach 1839 – 1845
kolejnych części „Pamiątek Soplicy” Henryka Rzewuskiego (to ten utwór
zainspirował Adama Mickiewicza do napisania „Pana Tadeusza”), a w
XX wieku do niego nawiązywali w swej twórczości m.in. Witold
Gombrowicz, Ksawery Pruszyński czy Melchior Wańkowicz.
Pałac opieszyński, który jest obecny w każdy z trzech tomów trylogii,
jest w pewnym sensie pretekstem i elementem konstruującym i
porządkującym fabułę. Stanowi osnowę wspomnień. Przy czym Roman
Mycielski ze słabości robi siłę. Sam przyznane, że wielu wydarzeń nie
pamięta, bo był dzieckiem lub młodzieńcem, więc konfrontuje je z
relacjami innych, z ich wrażeniami i wspomnieniami, z dokumentami, z
zachowanymi przedmiotami, fotografiami, dokonuje wiwisekcji wydarzeń,
wizji lokalnej, czyni liczne dygresje, przemieszczając się w czasie i
przestrzeni opisuje np. spotkane po latach osoby, czy sposób ocalenia i
odnalezienia po latach cennych rodzinnych pamiątek, co
dramaturgicznie dopełnia kompozycję całości. Z tych wszystkich
okruchów rzeczywistości – pełniąc przy tym konsekwentnie rolę narratora
rekonstruującego przeszłość – tworzy barwny trójwymiarowy fresk
sugestywnie odtwarzający epokę. Jest niczym dyrygent, który prowadzi
wielką orkiestrę symfoniczną przez meandry wielowątkowego dzieła z
licznymi partiami dla popisów solistów, nie traci jednak ani razu kontroli
nad całością i nadaje jej harmonijne brzmienie.
Jan Maria Jackowski
Roman Mycielski, Luźne kartki, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2019.
Kontakt do wydawnictwa: ul. Sawickiej 9, Dziekanów Leśny, 05-092
Łomianki, tel/faks: 22 7512518, e-mail: wyd@ltw.com.pl.
Źródło:
„Wiadomości Ziemiańskie”, nr 80, zima 2019.