Sprawa kary dla prof. Aleksandra Nalaskowskiego, cenionego
pedagoga z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, za wypowiedź,
w której krytycznie wypowiedział się o ideologii LGBT wywołała szereg
komentarzy. Znany naukowiec został bowiem ukarany na zasadzie sądu
kapturowego. Zastosowane wobec niego przepisy są skonstruowane w
ten sposób, iż wystarczy, że rzecznik dyscyplinarny uczelni podejmuje
decyzję o skierowaniu danej sprawy do komisji dyscyplinarnej. A ta w
zasadzie powinna wymierzyć karę, ale nie uniewinnić.
W sprawie prof. Nalaskowskiego decyzje podjął rektor Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu, prof. Andrzej Tretyn, który jest biologiem i
zdecydował o karze dla pedagoga w obszarze dotyczącym pedagogiki!
Było to możliwe dzięki uchwalonej niedawno ustawie zwanej Konstytucja
dla Nauki w oparciu o przepis art. 302 ust. 1 ustawy, w którym czytamy,
że „Rektor może zawiesić w pełnieniu obowiązków nauczyciela
akademickiego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie karne lub
dyscyplinarne, a także w toku postępowania wyjaśniającego, jeżeli ze
względu na wagę i wiarygodność przedstawionych zarzutów celowe jest
odsunięcie go od wykonywania obowiązków”. I w ten sposób – w imię
rzekomego szacunku wobec każdej osoby – zlinczowano prof.
Nalaskowskiego za to, że krytykował wdrażane publicznie programy
deprawacji dzieci.
Casus prof. Aleksandra Nalaskowskiego – któremu rektor wymierzył
na trzy miesiące karę zakazu kształcenia studentów, a także zakaz
nadzorowania opracowywanych przez studentów prac pod kątem
merytorycznym i metodycznym oraz zakaz prowadzenia badań
naukowych i prac rozwojowych – jest dobrym powodem do tego, aby
przyjrzeć się przepisom ustawowym, które te kwestie regulują. Trzeba je
tak zweryfikować, aby władze państwowe nie były bezradne wobec
autonomii uczelni, gdy ta przerodzi się w samowolę rektorską. Tym
bardziej, że mamy do czynienia z trendem politycznego i ideologicznego
przejmowania wyższych uczelni w Polsce przez środowiska lewicowo-
lewacko-liberalne, które stosują terror politycznej poprawności jako
narzędzie polityczne i ideologiczne do osiągania swoich celów.
Wyraźnie widać, że środowiska, które stosują terror politycznej
poprawności w ten sposób próbują nałożyć filtr i kaganiec na wolną
dyskusję. W ten sposób próbują eliminować tych, których uważają za
swoich przeciwników ideowych czy osoby mające inne poglądy. W tym
zakresie ta polityczna poprawność ma na celu sformatowanie języka
debaty, jak to dokładnie napisał Orwell przestrzegając przed lewicowymi
utopiami i ideologiami w swojej słynnej książce „1984” i używając pojęcia
nowomowy jako sposobu specyficznego komunikowania się w świecie,
który jest światem totalnym i pozbawionym podstawowych swobód
wyrażania opinii publicznej i wolności słowa.
Należałoby zatem rozważyć mechanizm działania tych procedur na
podstawie, których pan profesor Nalaskowski został ukarany. Powinien
istnieć autorytet instytucji niezależnej, a nie konkretnej uczelni, której
postanowienia w tym zakresie mogą budzić poważne wątpliwości.
Oczywiście cieszę się, że rektor uczelni ostatecznie cofnął swoją
skandaliczną decyzję i profesor będzie mógł wrócić do swoich
obowiązków. Jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie protesty wielu
ludzi nauki oraz kilkudziesięciu tysiącom podpisów oburzonych
obywateli, którzy podpisali się pod listem w obronie prof. Aleksandra
Nalaskowskiego. To pokazuje jak ważne jest samoorganizowanie się
społeczne w imię obrony podstawowych wartości i to pokazuje, iż
konieczna jest zmiana przepisów.
Jan Maria Jackowski
Źródło: Niedziela Ogólnopolska 40/2019