Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

Miesięcznik W Naszej Rodzinie – Problem żłobków

Podczas kampanii samorządowej jednym z motywów, do którego
często odwoływali się kandydaci była opieka nad dziećmi w żłobkach..
Temat jest nośny społeczni bo Polacy plasują się w ścisłej czołówce
najdłużej pracujących narodów Europy. Nie dziwi zatem, że w naszym
kraju żłobki, przedszkola i szkoły są czynne coraz dłużej, a także
pojawiają się całodobowe przedszkola. Choć pomysł szokuje – bo
dziecko to nie walizka w przechowalni bagażu – to nie brakuje chętnych
rodziców do korzystania z tej usługi opiekuńczej, zwłaszcza z kręgów
mediów i służby zdrowia, gdzie regularnie trzeba pracować nocą.
Problem opieki nad małymi dziećmi w kraju na dorobku jakim jest
Polska jest znacznie szerszy. Ważny jest też wymiar ekonomiczny,
Często jedno miejsce w żłobku kosztuje gminę (a więc wszystkich
mieszkańców gminy płacących w niej podatki) znacznie więcej niż zarobi
w tym czasie pracująca poza domem matka. Dlatego niekiedy lepiej i
znacznie taniej byłoby np. przyznanie matkom dzieci w wieku do lat
trzech stałego świadczenia z tytułu wychowywania dziecka w domu,
które byłoby wliczane także do stażu jak to np. w Czechach. Wtedy
dziecko miałoby optymalną opiekę a takie rozwiązanie byłoby tańsze dla
finansów publicznych.
Częstym argumentem na rzecz pracy zawodowej kobiety jest
czynnik ekonomiczny. Jest on pochodną systemu, w którym z jednej
średniej pensji nie można utrzymać na zadowalającym poziomie nawet
3-osobowej rodziny. Poza tym w Polsce tylko znikoma część
pracujących kobiet może korzystać z elastycznych form zatrudnienia:
częściowego czasu pracy, zmiennych godzin pracy, telepracy, czy job
sharing. Jest to dobrowolnie przyjęte rozwiązanie, w którym dwie osoby
podejmują łączną odpowiedzialność za jeden etat w pełnym wymiarze
czasowym, rozdzielając między siebie płacę oraz świadczenia
odpowiednio do czasu pracy każdego z nich. Podział pracy może
występować w postaci podziału dni lub tygodni bądź też rzadziej w
formie pracy co drugi tydzień.
Kobiety w Polsce, mając w praktyce bardzo ograniczone
możliwości korzystania z elastycznych form zatrudnienia, które
znakomicie ułatwiałyby opiekę nad dziećmi, pracują więc na cały etat, a
nierzadko po godzinach, bo takie są realia, czyli wymagania i
oczekiwania pracodawców. Jako pracobiorczynie są poddawane różnym
praktykom dyskryminacyjnym i nieprawidłowościom. Są wypytywane o
swoje życie prywatne, narażone na naciski, by nie zachodziły w ciążę, a
wracając z urlopu wychowawczego czasami otrzymują wypowiedzenie…
Narusza się ich prawa pracownicze, w tym te związane z obowiązkami
macierzyńskimi. Zdarza się, że choć pracują na równorzędnych

 

stanowiskach, są gorzej wynagradzane niż mężczyźni i mają trudniejszą
drogę do awansu zawodowego. Częściej niż mężczyźni są poddawane
mobbingowi.
Dlatego kobiety w Polsce stają przed dramatycznym wyborem:
opiekować się własnym dzieckiem kosztem emerytury w przyszłości i
codziennych kłopotów materialnych, czy też podjąć pracę zarobkową
kosztem dobra własnych dzieci. Ocena podjętych decyzji nie jest łatwa.
Decyduje nie tylko przymus ekonomiczny, ale także ogólny klimat
społeczny i lansowany w mediach model "kobiety pracującej" lub
bizneswoman, presja rodziny i otoczenia. Niekiedy impulsem jest
mimowolna uwaga sąsiadki nad wózeczkiem: "O, jaki śliczny dzidziuś, to
kiedy pani wraca do pracy?".
I tu dochodzimy do sedna problemu. Nowoczesna polityka
społeczna i rodzinna polega na prawie wyboru i wdrożeniu systemu, w
którym kobieta może wybierać i realizować się albo przez pracę
zawodową, albo pracując w domu. Wybierając którekolwiek rozwiązanie,
nie jest dyskryminowana ideologicznie i ekonomicznie, tak jak obecnie,
gdy decyduje się na pracę w domu. Przecież rola kobiety nie polega
tylko na wykonywaniu prac domowych, ale przede wszystkim na
kształtowaniu nowego człowieka w procesie wychowania. Stąd – i to jest
charakterystyczne dla naszej narodowej tradycji – wyjątkowa rola kobiety,
która jako strażniczka ogniska domowego nie tylko zajmuje się
prowadzeniem domu, ale przede wszystkim kształtuje nowego człowieka
i buduje wspólnotę osób opartą na miłości.
Dotychczasowe koncepcje są oparte na założeniu, że można
zwiększyć liczbę urodzeń w Polsce i jednocześnie zwiększyć aktywność
zawodową kobiet. Trudno to nazwać polityką prorodzinną, gdyż celem
tych postulatów nie jest poprawa jakości życia i kondycji polskich rodzin,
a przede wszystkim nakłonienie kobiet do jeszcze większej pracy
zawodowej poprzez korzystniejszy wymiar urlopów macierzyńskich (co
jest pozytywne, ale nie rozwiązuje problemu) oraz poszerzanie
organizowanej przez państwo opieki nad ich dziećmi. To prawda, że
również należy wiele zrobić, by ułatwiać godzenie obowiązków
rodzicielskich z zawodowymi, chociażby poprzez zapewnienie pomocy w
opiece nad dziećmi. Mogłoby to sprzyjać temu, by kobiety nie odkładały
decyzji o macierzyństwie oraz decydowały się na większą liczbę dzieci,
od których zależy przyszłość.
Państwo winno prowadzić politykę zachęt, mając na względzie fakt,
że w perspektywie najbliższych kilku dziesięcioleci o jedną czwartą
zmniejszy się liczba Polaków. Jest to więc także problem ekonomiczny,
bo w starzejącym się społeczeństwie załamuje się system emerytalny,
rosną wydatki socjalne i zdrowotne, a spada liczba osób, które finansują
te wydatki z podatków. Jest zatem potrzebne jest wdrożenie systemu

 

umożliwiającego wsparcie dochodowe rodziców rezygnujących z pracy w
celu opieki nad swoimi dziećmi oraz zapewnienie im odpowiedniego
zabezpieczenia emerytalnego.

Jan Maria Jackowski

Źródło: W Naszej Rodzinie  Grudzień 2018