Któż nie słyszał o dumie polskich Tatr – kolei linowej na z Kuźnic na
Kasprowy Wierch? Była ona – obok budowy portu w Gdyni i Centralnego
Okręgu Przemysłowego – jedną ze sztandarowych inwestycji II
Rzeczpospolitej. Stała się synonimem znakomitej polskiej solidności,
techniki i architektury. Co więcej, powstała w rekordowym tempie, jak na
tego rodzaju budowę w trudnym terenie górskim, gdyż całość inwestycji
została zrealizowana w siedem miesięcy na przełomie 1935 i 36 roku, a
pierwsi pasażerowie skorzystali z niej 15 marca 1936 zaledwie 227 dni
od dnia rozpoczęcia budowy. Było to możliwe dzięki zastosowaniu
gospodarczego systemu budowy i specjalnego prawodawstwa, które
ułatwiało wywłaszczenie właścicieli prywatnych gruntów. Wedle badaczy
koszt budowy kolei wyniósł przeszło 3,5 mln zł i zwrócił się jeszcze przed
1939.
W 2013 roku w atmosferze skandalu i protestów operator kolejki –
Polskie Koleje Linowe – został sprzedany przez swego właściciela –
Polskie Koleje Państwowe za 51,5 mln euro (ok. 215 mln zł) na rzecz
zagranicznego funduszu inwestycyjnego Mid Europa Partners.
Prezesem PKP był w tym czasie były asystent Leszka Balcerowicza
znanego entuzjasty dogmatycznej prywatyzacji także tych składników
majątku narodowego, które były rentowane i miały strategiczne
znaczenie dla państwa polskiego. Na sprzedaż zagranicznemu
inwestorowi gruntów, na których znajduje się kolejka zgodę wydało
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Pomimo odwołania Starosty
Zakopiańskiego i protestach mieszkańców Podhala, MSW podtrzymało
w 2015 r. decyzję.
9 października 2018 roku, na kilka tygodni przed jubileuszem 100
rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli,
najsłynniejsza nasza kolei linowa wróciła w polskie ręce. Ogłosił to
premier Mateusz Morawiecki podczas specjalnej konferencji na
Kasprowym Wierchu, informując, że Polski Fundusz Rozwoju S.A.,
specjalna agenda państwowa zajmująca się repolonizacją polskiego
majątku narodowego, odkupił prawie 100 proc. udziałów Polskich Kolei
Linowych. PFR jest zainteresowany inwestycjami w rozwój PKL we
współpracy z lokalną społecznością, gminami i Tatrzańskim Parkiem
Narodowym, zwiększających atrakcyjność turystyczną Tatr i Beskidów.
Premier w swojej wypowiedzi podkreślił, że wszystkie poważne państwa:
Austria czy Niemcy, Szwajcaria, Francja swoje symboliczne,
najważniejsze, najwartościowsze inwestycje infrastrukturalne trzymają w
swoich rękach. Powiedział: „Polskie Koleje Linowe to nie tylko srebro, ale
to jest diament narodowy. (…) Dopełniliśmy naszego zobowiązania, tak
jak zostało to podkreślone, że takie wspaniałe inwestycje, takie
wspaniałe dzieła infrastruktury, rąk ludzkich, jak Polskie Koleje Linowe
muszą być w domenie państwa polskiego”.
W ten sposób zostało zrealizowane zobowiązanie złożone przez
Prawo i Sprawiedliwość. Powrót – w sytuacji gdyby zostały sprzedane
Polskie Koleje Linowe – kolejki w polskie ręce zapowiedział już w 2012
roku prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wówczas – wobec toczącej się
krytycznie ocenianej przez społeczeństwo procedury sprzedaży –
odbywały się na Podhalu masowe protesty. 19 października 2015 roku
prezes Jarosław Kaczyński powtórzył to zobowiązanie i zapowiedział, że
jeżeli PiS dojdzie do władzy to kolejka na Kasprowy Wierch zostanie
przywrócona narodowi.
Po trzech latach rządów PiS ta obietnica została zrealizowania
Oznacza ona powrót w polskie ręce nie tylko kolei linowej na Kasprowy
Wierch, ale również kolei linowo-terenowej „Gubałówka”, kolei
gondolowej na Jaworzynę Krynicką, kolei linowo-terenowej „Góra
Parkowa” w Krynicy-Zdroju, kolei krzesełkowej „Butorowy Wierch”, kolei
linowo-terenowej „Żar”, kolei krzesełkowej „Palenica” w Szczawnicy oraz
kolej krzesełkowej „Mosorny Groń”.
Jan Maria Jackowski
Źródło: Niedziela Ogólnopolska 43/2018