Znowu, jak w czasach minionych, pojawiają się „nieznani sprawcy” i
podejmują działania przeciwko Kościołowi. Na początku lipca w
Warszawie zwolennicy zabijania dzieci nienarodzonych umieścili na
ogrodzeniu budynku Kurii Archidiecezji Warszawskiej przy ul. Miodowej,
na domu parafialnym przy archikatedrze św. Jana Chrzciciela oraz na
drzwiach i schodach budynku Kurii Warszawsko-Praskiej bluźniercze
napisy "Oto ciało moje, oto krew moja. Wara wam" i "Mordercy kobiet".
Na budynku Kurii Warszawsko-Praskiej ponadto dodali: "Rwanda
pamiętamy".
Ks. Bogdan Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie
podkreślił, że wygląda to na zorganizowaną akcję przeciwko nauczaniu
Kościoła, który broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci i
przypomina, że życie jest święte. Zwrócił uwagę, że plebania jest
zabytkiem, który cztery lata temu został odnowiony za pieniądze z
budżetu Warszawy. „Możemy się różnić w poglądach – mówił Polskiej
Agencji Prasowej – możemy dyskutować, natomiast nie jest do
zaakceptowania forma niszczenia obiektów zabytkowych należących do
wspólnoty Kościoła. To jest po prostu wandalizm i barbarzyństwo”.
Znamienne jest, że ten skandaliczny wybryk – w sposób oczywisty
godny potępienia – spotkał się ze zrozumieniem dziennikarza gazety od
lat wyspecjalizowanej w walce o „właściwy” kształt Kościoła. Napisał on:
„Nie wiem, kto jest autorem, ale popieram tę akcję”. Ten komentarz
świadczy dobitnie o tym, że „nieznani sprawcy” mają sprzymierzeńców w
lewicowo-liberalnych mediach, którzy stosują podwójne standardy.
Gdyby na przykład ktoś pomazał świątynię lub dom modlitwy innej religii
lub wyznania to wówczas nie szczędziliby słów potępienia i domagali się
surowego ukarania sprawców.
Ten wpis w owej gazecie dokonała osoba świecka. Ale powszechnie
wiadomo, że z mediami jawnie kwestionującymi nauczanie Kościoła i
relatywizującymi katolicką doktrynę moralną współpracują – niestety –
również osoby duchowne. Są one używanie w celu uwiarygodnienia
tych mediów i treści w nich upowszechnianych. Taka sytuacja nakłada
na przełożonych i hierarchię obowiązek pilnej potrzeby wyegzekwowania
dyscypliny kościelnej zapisanej chociażby w kan. 831 § 1 Kodeksu
Prawa Kanonicznego, w świetle kan. 128. W kanonie 831 – § 1. Czytamy
„W dziennikach, czasopismach lub periodykach, które wyraźnie atakują
religię lub dobre obyczaje, wierni mogą coś zamieszczać jedynie dla
słusznej i uzasadnionej przyczyny. Duchowni i członkowie instytutów
zakonnych mogą to czynić jedynie za zgodą ordynariusza miejsca”.
Natomiast w kanonie 128 napisano: „Ktokolwiek aktem prawnym
nielegalnie albo jakimkolwiek innym aktem dokonanym z winy umyślnej
lub nieumyślnej wyrządził komuś krzywdę, obowiązany jest do
naprawienia wyrządzonej szkody”. Prawo kościelne zatem jasno określa
zasady współpracy z mediami i wymogi takiej współpracy.
Wandale, którzy umieścili bluźniercze napisy na obiektach
kościelnych są najwyraźniej przecinkami obywatelskiego projektu ustawy
„Zatrzymaj aborcję” , który jest rozpatrywany w Sejmie RP. W tym
projekcie wyklucza się możliwość zabijania dziecka nienarodzonego ze
względu na tak zwana przesłankę eugeniczną. Niedawno Ojciec św.
Franciszek zdecydowanie wypowiedział się w tej kwestii w trakcie
spotkania z forum włoskich rodzin. Jak zaznaczył: „W zeszłym stuleciu
cały świat był zgorszony tym, co robili naziści, by doprowadzić do
czystości rasy. Dzisiaj robimy to samo, ale w białych rękawiczkach”.
Zauważył również, że dziś rozważanie aborcji oraz jej dokonywanie ze
względu na uszkodzenia płodu oraz obawy na tym tle to „moda” i
„zwyczaj”. Jasno określił, że „aborcja jest dzieciobójstwem” i po to, aby
zapewnić sobie spokojne życie zabija się niewinnego.
Miarą cywilizacji jest ochrona i prawa najsłabszego. Współczesność
pod tym względem, niestety, jawi się jako barbarzyństwo.
Jan Maria Jackowski
Źródło: Niedziela Ogólnopolska 29/2018