W „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego padają pamiętne słowa.
Czepiec, wuj Panny Młodej, zwraca się do dziennikarza Rudolfa
Starzewskiego: „Cóż tam, panie, w polityce?/ Chińczyki trzymają się
mocno!?”. Redaktor krakowskiego „Czasu” odpowiadając jednocześnie
pyta swego interlokutora: „wiecie choć gdzie Chiny leżą?”, a Czepiec na
to filozoficznie odparł: „No daleko, kajsi gdzieś daleko;/ a panowie to
nijak nie wiedzą,/ że chłop chłopskim rozumem trafi,/ choćby było i
daleko./ A i my tu cytomy gazety i syćko wiemy”.
Ten fragment „Wesela” rozgrywający się w 1900 roku stanowił echo
rozgrywającego się wówczas w Chinach Powstania Bokserów. Było to
zbrojne ludowe wystąpienie skierowane przeciwko Europejczykom,
którzy chcieli całkowicie podporządkować sobie najludniejszy kraj świata
oraz panującej wówczas dynastii Qing powolnej tym planom. Dzisiaj
sytuacja w liczącym miliard czterysta milionów mieszkańców kraju jest
odwrotna. Chiny to już nie upadające imperium, ale najszybciej
rozwijająca się gospodarka i państwo nr 2 (po USA) na świecie. Chiny z
sukcesami uczestniczą w podboju kosmosu, zbroją się na potęgę,
zdobywają ogromne wpływy w Azji Środkowej, Afryce i Ameryce
Południowej, a także Europie oraz aspirują do pozycji lidera na globalnej
scenie. Ponieważ centrum świata przeniosło się na Daleki Wschód,
Chiny, których gospodarka powoli staje się największą na świecie,
konsekwentnie zwiększają swoje globalne wpływy gdyż przyjęto ich
propozycję by rozpocząć prace nad utworzeniem największego na
świecie obszaru wolnego handlu obejmujące kraje Azji i Pacyfiku.
Jerzy Bielewicz na łamach „Gazety Bankowej” wymownie przedstawił
sytuację: „Chiny w ciągu niespełna 40 lat z kraju gospodarczo
zacofanego stały się drugą potęgą ekonomiczną świata. Teraz z
wrodzoną sobie cierpliwością szukają nowych rynków, budują wielkie
korporacje i instytucje finansowe, systematycznie umacniają swoją
pozycję na arenie międzynarodowej, inspirują kolejne platformy
współpracy między państwami. Chcą bez rozgłosu, ale skutecznie
zmienić porządek i układ sił, powstały po II wojnie światowej”.
Tymczasem Unia Europejska składająca się z 28 państw o łącznie
najwyższym nominalnie na świecie produkcie krajowym brutto słabnie w
globalnym wyścigu. W 1914 roku Europa była jeszcze dominującym
kontynentem w świecie. Stanowiła najbardziej rozwinięty gospodarczo i
społecznie region globu. Co piąty mieszkaniec ziemi mieszkał w Europie,
a jej potencjał gospodarczy dawał aż 40 procent światowego produktu
brutto. Europejczycy wiedli prym w wynalazczości i wdrażaniu innowacji.
Dziś – po tragicznych doświadczeniach dwóch wojen światowych,
straszliwym totalitaryzmie niemieckiego hitleryzmu i sowieckiego
bolszewizmu, a także w związku z negatywnymi aspektami ideologii
lewico-liberalnych – ludność naszego kontynentu stanowi zaledwie
niecałe 10 procent populacji świata.
W Europie rodzi się coraz mniej dzieci, przybywa emigrantów, głównie
z krajów islamskich. Unię Europejską cechuje zaczerpnięta z korzeni
oświeceniowych totalna ideologizacja wszelkich obszarów życia
społecznego, gigantyczny rozrost biurokracji, centralnie planowana i
regulowana gospodarka oraz deficyt demokracji. Nasilają się konflikty
społeczne, kulturowe, rozpowszechnioną postawą życiową jest
relatywizm moralny, egoistyczny indywidualizm i hedonizm. Politycznie
poprawni ludzie władzy nie przedstawiają swoim społeczeństwom
wielkich celów i projektów zdolnych zapalić do twórczego działania
miliony Europejczyków. Coraz więcej mieszkańców Starego Kontynentu
jest religijnie obojętna. Zamierają cnoty obywatelskie, takie jak
solidarność, sprawiedliwość, dbałość o wspólne dobro, zdolność do
poświęceń, odwaga, ofiarność. Europejczycy są zestresowani,
sfrustrowani, zmęczeni i zniechęceni.
Na dodatek, jak napisano niedawno w serwisie „Politico” chińskie
inwestycje w krajach dotkniętych kryzysem dają Pekinowi istotny
polityczny wpływ na Unię Europejską. Eksperci podkreślają, że
inwestycje zagraniczne chińskiego kapitału wynoszą 207 mld dol. Co
więcej Chiny inwestują w kapitał ludzki i szkolą u siebie oraz na
renomowanych amerykańskich i europejskich uczelniach znakomitych
ekspertów w zakresie fuzji i przejęć, które wzmacniają zagraniczna
ekspansje gospodarczą.
Anthony Cho, analityk z Center for a New American Security
przestrzega, że Pekin traktuje handel i inwestycje w Europie, podobnie
jak to robi w południowo-wschodniej Azji i w Afryce – kapitalizując
podziały polityczne i tworząc gospodarczą zależność.
Zwraca również uwagę, że chińska strategia inwestycyjna to nie tylko
biznes, bo za każdym juanem, jaki Chiny wydają za granicą, kryje się
geopolityczny podtekst. Podkreśla, że działania Pekinu grożą
zaostrzeniem istniejących już podziałów wśród członków Unii, która od
zawsze ma kłopot z uzgodnieniem wspólnej polityki zagranicznej. Gdyby
na przykład Unia chciała prawa niekorzystnego dla Pekinu, Chiny
mogłyby zagrozić, że przestaną kupować francuskie wina albo
niemieckie samochody. Portugalia to przykład kraju, który blokuje
prawodawstwo będące nie po myśli Pekinu – właśnie tam chińscy
inwestorzy na potęgę skupują banki i sieci energetyczne. Wpływy Pekinu
widać w niedawnych głosowaniach w sprawach praw człowieka w
Chinach – blokują je kraje gdzie Chińczycy dokonali ostatnio ogromnych
inwestycji.
Innymi słowy: „Chińczyki trzymają się mocno!”…
Jan Maria Jackowski
Źródło: W Naszej Rodzinie 6/2018