Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

Tygodnik Niedziela – Sól ziemi: Bitwa o pamięć

Trwająca od kilku tygodni dyskusja o nowelizacji ustawy o IPN
ujawniła jak bardzo ważna w naszej sytuacji jest polska polityka
historyczna. Premier Mateusz Morawiecki 16 lutego 2018 roku stwierdził,
że "ogromne błędy polityki antyhistorycznej III RP doprowadziły do tego,
że musimy się tłumaczyć ze zbrodni popełnianych przez prawdziwych
sprawców II wojny światowej”. To dlatego tak bezkarnie można było w
mediach światowych upowszechniać nieprawdziwe i kłamliwe
interpretacje tragicznych wydarzeń z lat 1939 – 1945. Z kolei prezydent
Andrzej Duda, w pierwszych miesiącach swojej kadencji, 17 listopada
2015 roku, podczas spotkania w Belwederze, zadeklarował, że
„prowadzenie polityki historycznej to jedno z najważniejszych działań
prezydenta”. I rzeczywiście, trzeba stwierdzić w połowie kadencji, że
głowa państwa wiele czyni w tym zakresie
W dzisiejszej Polsce polityka historyczna to racja stanu wyrażająca
się poprzez dopominanie się o prawdę w spojrzeniu na przeszłość,
szczególnie tę dotyczącą okresu II wojny światowej. Nawet z krajem
takim jak Włochy, z którym wydawałoby się, że nie mamy różnic w
ocenach historycznych, pojawiają się przekłamania. Kilka lat temu
podczas udziału w rocznicy wyzwolenia Bolonii przez II Korpus Polski
gen. Andersa z ust wicesyndyka tego miasta żyjący jeszcze wówczas
weterani z 1944 roku mogli usłyszeć, że „Bolonię z rąk nazistów
wyzwolili antyfaszystowscy partyzanci włoscy, a żołnierze 2 Korpusu
pełnili jedynie rolę pomocniczą”.
Charakterystyczne, że ustawę o IPN skrytykowały te państwa, które
z powodu słabości polskiej narracji historycznej po 1989 roku wypełniły
tę lukę swoja wersją historii i ocen. Znamienna była np. wypowiedź
francuskiego ministra spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian’a, który
stwierdził, iż nowelizacja ustawy o polskim IPN jest "niewłaściwa" i
"godna potępienia" oraz że "nie należy na nowo pisać historii; to nigdy
nie jest dobre". Francuski polityk doskonale zdaje sobie sprawę, że w
nowelizacji ustawy o IPN nie chodzi o rewizjonizm historyczny, tylko o
prawdę historyczną oraz ochronę dobrego imienia państwa polskiego,
którego kosztem również Francja próbuje wybielić wstydliwy okres
kolaboracji z Hitlerem w latach 1940 – 1944 i udział państwowej
administracji francuskiej w Holocauście.
Z kolei Stany Zjednoczone, mając od lipca 1943 roku informacje od
Jana Karskiego, który przekazał bezpośrednio prezydentowi
Rooseveltowi raport dotyczący sytuacji ludności żydowskiej, zignorowały
te informacje. Jan Karski proponował wystosowanie ultimatum wielkich

 

mocarstw wobec Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach,
zbombardowane zostaną ich miasta. Proponował też i inne rozwiązania.
Jednak od prezydenta USA usłyszał taką odpowiedź: „Policzymy się z
Niemcami po wojnie. Panie Karski, proszę mnie ewentualnie
wyprowadzić z błędu, ale czy Polska jest krajem rolniczym? Czy nie
potrzebujecie koni do uprawy waszej ziemi?”. A dziś słyszymy zza
oceanu moralizatorskie pouczenia…..
Prof. Sławomir Cenckiewicz trafnie zdefiniował sytuację: „Polskie
państwo w bitwie o pamięć na arenie międzynarodowej konkuruje przede
wszystkim z Niemcami i Rosją, ale prowadząc błędną politykę może
popaść w konkurencję i konflikt z Izraelem, co jest dla nas szczególnie
niekorzystne, bo zarówno Berlin jak i Moskwa będą chciały to
wykorzystać, a i narazimy się Ameryce”. Dlatego tak ważna jest spójność
i konsekwencja przekazu naszej polityki historycznej. Ważna jest
sprawna koordynacja, bo instytucji państwowych podejmujących tę
problematykę jest wiele: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Instytut
Pamięci Narodowej, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Muzeum II Wojny Światowej, Muzeum Katyńskie, Muzeum Powstania
Warszawskiego, Muzeum Historii Żydów Polskich Polin i wiele innych.
Należy pamiętać, że dopiero długofalowe i całościowe działanie może
przynieść oczekiwane efekty.

Jan Maria Jackowski

Źródło: Niedziela Ogólnopolska 9/2018