Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

Tygodnik Niedziela – Sól ziemi: Chowanie głowy w piasek

25 września prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał nową
ustawę oświatową, zgodnie z którą szkoły mniejszości narodowych, w
których teraz większości przedmiotów naucza się w ich językach, będą
musiały przejść na ukraiński. Eksperci z Ośrodka Studiów Wschodnich
zwracają uwagę, że na rumuńskiej i węgierskiej scenie politycznej
panuje zgoda co do potrzeby zdecydowanej reakcji na działania Ukrainy.
Parlamenty obu państw jednogłośnie przyjęły uchwały, w których
stwierdzono, że ustawa „drastycznie ogranicza” prawo do edukacji w
języku narodowym. Prezydent Rumuni z powodu tej ustawy ewidentnie
wymierzonej w mniejszości narodowe na Ukrainie odwołał swoją wizytę
w Kijowie. Z kolei w Budapeszcie podkreślono, że wprowadzane
standardy są niższe niż w czasach sowieckich oraz zapowiedziano
blokowanie integracji europejskiej Ukrainy. Również rosyjski parlament
skrytykował tę ustawę, a także wezwał społeczność międzynarodową, w
tym ONZ, OBWE i RE, do jej oceny.
23 września 2017 r. o godzinie 7.30 ukraińskie służby graniczne
odmówiły zgody na wjazd na terytorium Ukrainy na przejściu granicznym
Krościenko-Smolnica, obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej, prof. dr
hab. Czesławowi Partaczowi. Ten znany badacz od lat zajmuje się
stosunkami polsko-ukraińskimi, historią Ukrainy, wieloaspektowo
polityką ukraińską. Jest członkiem Międzynarodowej Asocjacji
Ukrainistów Kijów-Harvard i Komisji Wschodnioeuropejskiej Polskiej
Akademii Umiejętności w Krakowie. Na granicy, po zabraniu paszportów
przez ukraińską służbę graniczną i dłuższym oczekiwaniu okazało się, że
prof. Partacz ma zakaz wjazdu na terytorium państwa ukraińskiego do
11 maja 2020 r. Do paszportu została wbita pieczątka z adnotacją o
zakazie wjazdu…
Podobny zakaz na okres 5 lat w styczniu tego roku otrzymał prezydent
Przemyśla Rober Choma, który był zaproszony do konsulatu RP we
Lwowie na spotkanie opłatkowo-noworoczne. Samorządowiec napisał w
oświadczeniu, że wręczona mu na granicy decyzja o zakazie wjazdu na
teren Ukrainy „nie zawiera żadnych wyjaśnień dotyczących powodów
wydania zakazu, który obowiązuje do czasu odwołania”. Dzięki
interwencji polskich władz ta skandaliczna decyzja została uchylona.
Miejmy nadzieje, ze również w sprawie prof. Partacza decyzja zostanie
cofnięta. Z interwencja do MSZ zwrócił się niżej podpisany oraz grupa
posłów na Sejm RP.
Natomiast w sprawie ustawy oświatowej polski MSZ zachował się
wyjątkowo spolegliwie. Zamiast zdecydowanie zareagować na łamanie                                 praw polskiej mniejszości narodowej, to resort dyplomacji zapowiedział
jedynie, że "będzie uważnie obserwować proces wdrożenia ustawy w
życie i podejmie wszelkie niezbędne działania, by zapewnić Polakom na
Ukrainie dostęp do nauki w języku polskim”.
Podobno mamy dobre stosunki z Ukrainą, na której coraz bardziej
otwarcie apoteozuje się ludobójczych banderowskich zbrodniarzy spod
znaku OUN, niszczy się i bezcześci polskie miejsca pamięci, a nawet
został ostrzelany z granatnika polski konsulat w Łucku. Co
charakterystyczne, te niepokojące zdarzenia, które są przez stronę
ukraińską przepisywanie prowokacjom „zagranicznego agresora”, jakoś
dziwnie nie mogą być wyjaśnione.
Może zatem nadszedł czas by polskie władze zdjęły różowe okulary i
bardziej realistycznie patrzyły na relacje polsko-ukraińskie. Kijów w
sprawach polityki energetycznej i w innych ważnych obszarach
gospodarczych współpracuje z Moskwą. Szykanowana jest polska
mniejszość. Do dziś nie zostały zrealizowane zobowiązania władz
państwowych Ukrainy odnośnie polskich miejsc pamięci narodowej.
Polityka chowania głowy w piasek ułatwia przyzwolenie na recydywę
stanowiącego śmiertelne zagrożenie ukraińskiego nacjonalizmu, który
objawił już swoje ludobójcze oblicze. Potrzebne jest zatem podejście
realistyczne a nie idealistyczno-naiwne.

Jan Maria Jackowski

Źródło: Niedziela Ogólnopolska 42/2017