Opublikowano w kategorii: Publikacje prasowe

Miesięcznik – W Naszej Rodzinie: Ulica i zagranica

Grzegorz Schetyna już w grudniu 2015 roku zapowiedział, że metodą
walki opozycji z demokratycznym werdyktem Polaków wyrażonym w
wyborach parlamentarnych będzie „ulica i zagranica”. „Zagranica” polega
na umiędzynarodowieniu wewnętrznych konfliktów w Polsce poprzez
donosy na nasz kraj, zwłaszcza w Unii Europejskiej, ale także kierowane
do innych instytucji międzynarodowych. Mechanizm jest podobny jak u
schyłku XVIII wieku, gdy część ówczesnych elit, w imię „zagrożonej
demokracji”, zabiegała o zachowanie swoich przywilejów u obcych
klamek. Tym samym dawała ościennym mocarstwom pretekst do
interwencji. Czym to się skończyło, wiemy z historii.
„Ulica” to natomiast próba wywołania niepokojów społecznych. Ta
taktyka jest jednak jałowa, a przede wszystkim pokazuje, że opozycja
totalna nie rozumie lub nie chce rozumieć mechanizmów
demokratycznych i traktuje demokrację instrumentalnie. Zachowuje się
jak sienkiewiczowski Kali: jak Kali ukradnie krowę – to dobrze, jak
Kalemu ukradną krowę – to niedobrze. Jeżeli więc w Polsce rządziły
środowiska tworzące obecną opozycję totalną – to według nich
demokracja działała dobrze. Jeżeli natomiast w wyniku procedur
demokratycznych opozycja mieniąca się totalną i obrażona na
rzeczywistość zostaje odsunięta od rządzenia, to wtedy mamy „zamach
na demokrację”.
Zamachu na demokrację w gruncie rzeczy dopuszcza się właśnie
totalna opozycja, która nie przyjmuje do wiadomości werdyktu Polaków i
ich oczekiwań wyrażonych w tym werdykcie wyborczym wydanym w
październiku 2015 roku, który dał obecnemu rządowi mandat do
wprowadzania planowanych reform w kolejnych obszarach
funkcjonowania państwa polskiego. W strategii opozycji totalnej mamy
do czynienia z typową obroną przez atak. Środowiska, które traktowały
III RP, włącznie z wymiarem sprawiedliwości oraz innymi instytucjami
państwowymi jako swoją prywatną własność, czując zagrożenie
związane z wdrażanymi przez Prawo i Sprawiedliwość reformami,
próbują bronić swojego status quo oraz swoich wpływów. Widać
wyraźnie, że działania rządu PiS trafiają w istotę problemu, z którym
boryka się państwo polskie. Celem przyświecającym obecnej władzy jest
bowiem doprowadzenie do właściwego funkcjonowania instytucji
państwa polskiego, które do tej pory działały tak, jak działały.
Tak zwane spontaniczne protesty społeczne z końca lipca przy okazji
uchwalania kluczowych ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości
dają wiele do myślenia. Zastawiające są potencjalne źródła inspiracji i
finansowania wskazujące na zaktywizowanie się ośrodków
zagranicznych. Znaczna część tych osób, które wyszła protestować, była

przekonana, że zrobiła to spontanicznie, lecz nie zdawała sobie sprawy,
że w rzeczywistości na ich decyzję miała wpływ socjotechnika i bardzo
przewrotny marketing, stosowany w przestrzeni internetowej i medialnej.
Polega to na stwarzaniu wrażenia spontanicznego kształtowania się
opinii publicznej, lecz z tle mamy do czynienia z mocnym
oddziaływaniem socjotechnicznym, zjawiskiem tzw. astroturfingu, czyli
pozornie spontanicznej oddolnej akcji społecznej, która w istocie są
stymulowane przez jakiś ukryty podmiot.
To, że w przypadku lipcowych protestów mieliśmy do czynienia z
socjotechnika mająca im nadać wyraz „spontaniczny” potwierdziły
ekspertyzy. Marta Kowalska z Centrum Analiz Propagandy i
Dezinformacji wskazała, że kampania astroturfingowa "wydaje się być
jednym z elementów rosyjskiej operacji specjalnej przeciwko Polsce".
Wskazała, że wykonane działania były zbieżne z rosyjskimi celami,
takimi jak marginalizacja kraju na arenie międzynarodowej. Z kolei dr
Adam Lelonek, prezes CAPD, stwierdził, że wpływanie na proces
decyzyjny i każdy szczebel funkcjonowania państwa polskiego wpisuje
się w chętnie stosowaną przez Moskwę "teorię kontrolowanego chaosu".
Wskazał na wpisy z hasztagami dotyczącymi demonstracji w Polsce w
internecie, które były identyczne i nadawane w tym samym czasie.
Anonimowe konta podawały je często z niemożliwą dla człowieka
częstotliwością przez boty, czyli program komputerowy zachowujący się
jak prawdziwy użytkownik. Innymi słowy, to algorytm udający żywego
człowieka. Twitter został w jednym momencie dosłownie zalany takimi
sztucznie wykreowanymi wiadomościami, które sprawiały wrażenie
spontanicznych.
Mieliśmy zatem do czynienia z megasocjotechniką i wmawianiem
ludziom krzykliwymi hasłami, że PiS wyprowadza się Polskę z UE, że
tworzy państwo opresyjne. W ten sposób uderzono w tony emocjonalne,
które miały potencjalnego, nieświadomego uczestnika tej
psychomanipulacji przekonać, że ma moralną rację, opowiadając się za
taką, a nie inną postawą.
Co w tej sytuacji robić?. Rolą rządzących jest bardzo dobra
komunikacja ze społeczeństwem, by tłumaczyć, na czym polegają
reformy państwa i dlaczego są niezbędne, a przez to rozbrajać tezy
propagandowe – bardzo nośne i krzykliwe – wykorzystywane przeciwko
tym zmianom. Oczywiście, są potrzebne prewencyjne działania służb
odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. I wreszcie, ci Polacy,
którzy wiążą duże nadzieje z tymi przemianami, powinni manifestować
swoje przekonania w przestrzeni publicznej i wspierać
parlamentarzystów i wszystkich tych, którzy zaangażowali się po stronie
naprawy państwa i walki z patologami. To również jest potrzebne, a
przecież aktywa są niemałe: jest wiele środowisk społecznych,

kulturowych i regionalnych, które mogą odegrać kluczową rolę. Wyraźnie
widzimy, że dziś jednak przychodzi czas wyrażania swoich poglądów w
przestrzeni publicznej, a nie takiego biernego przyglądania się. Od tego
będzie w znacznej mierze zależał program naprawy Rzeczypospolitej.

Jan Maria Jackowski

Źródło: Miesięcznik W Naszej Rodzinie 9/2017