Coraz więcej wiemy o naszej najnowszej historii. Lecz nadal
rozstrzelanie przez NKWD 111091 Polaków w latach 1937 – 1938 jest
mało znane mimo, iż od tego dramatu upływa równo 80 lat. Geneza
tego ludobójstwa była następująca. Po zwarciu w 1921 roku Pokoju
Ryskiego na terenie Związku Sowieckiego znalazło się ok. 1,2 mln
Polaków, a według niektórych autorów nawet trzy razy więcej. Główne
skupiska Polaków znajdowały się na dawnych kresach I Rzeczpospolitej
– na Żytomierszczyźnie (sowiecka Ukraina) i Mińszczyźnie (sowiecka
Białoruś).
Nasi rodacy w wyniku rewolucji bolszewickiej stracili wszystko: mowę
ojczystą, zwyczaje, religię, kulturę narodowa, dobytek. Pozostawali
jednak wierni swoim narodowym tradycjom i religii katolickiej i stawili
masowy opór wobec kolektywizacji, złamany na Ukrainie siłą i Wielkim
Głodem. Tylko w 1933 r. ludność rejonów zamieszkałych przez Polaków
zmniejszyła się – w wyniku deportacji w głąb ZSRS – o około jedną
czwartą. Na Marchlewszczyźnie utworzonej w 1925 roku na Ukrainie,
drugim obok Dzierźyńszczyzny na Białorusi, polskim okręgu
autonomicznym, które miały w zamyśle władz ułatwić komunizację
Polaków, skolektywizowano do 1931 r. zaledwie 19% gospodarstw, co
wywołało wściekłość Sowietów. Bardzo niewielu Polaków wstąpiło do
komunistycznej partii, a spodziewany wpływ polskich okręgów
autonomicznych na sytuację w II RP był znikomy. Polska skutecznie
broniła się przed sowiecka infiltracją.
Oba polskie okręgi autonomiczne zostały w 1935 roku
zlikwidowane. W latach 1935 – 36 zaczęto deportować opornych wobec
kolektywizacji do Kazachstanu (w sumie ok. 100 000 Polaków, którzy
założyli aż 307 nowych polskich wsi) i zaczęły się masowe aresztowania.
Te działania miały doprowadzić do ostatecznego odpolszczenia Kresów
a przy okazji pełnego wynarodowienia Polaków. Jednak podstawą do
najstraszliwszego terroru stał się rozkaz operacyjny NKWD ZSRS nr
00485 z 11 sierpnia 1937 r. Nikołaja Jeżowa. Na jego podstawie w
okresie od 15 sierpnia 1937 r. do 15 listopada 1938 r. w ramach „operacji
polskiej” skazano ponad 168 tys. osób, w tym 111 091 na karę śmierci;
pozostałe na kary 5-10 lat więzienia lub łagru, faktycznie najczęściej na
15 lat. Zarzuty od początku do końca były fałszywe. Aresztowania
przeprowadzano w godzinach nocnych, masowo, w pośpiechu, sprawnie
i bez rozgłosu. Rozstrzeliwania odbywały się w godzinach nocnych w
obwodowych komendach NKWD. Technologia ludobójstwa była taka
sama – strzał w tył głowy ofiary, tak jak później w Katyniu, Charkowie i Miednoje.
Na zmianie mordowano 250 osób, w miejscu kaźni stały dwa
wiadra: jedno z wodą, drugie z wodą kolońską. Mieczysław Łoziński,
autor wspomnień z tych tragicznych wydarzeń pisał: „Każdy z oprawców
był przesiąknięty zapachem krwi ludzkiej tak, że nawet pies uciekał i
dopiero z pewnej odległości zaczynał nerwowo szczekać na
oprawcę….”. Masowe egzekucje Polaków w latach 1937-1938 odbywały
się w Kijowie-Bykownii, Mińsku-Kuropatach, Moskwie-Butowo, w
Lewaszowie pod Petersburgiem, Smoleńsku, Charkowie, Winnicy i w
innych miejscach. Zwłoki pomordowanych w godzinach nocnych
wywożone były „czornymi woronami” w okoliczne lasy, gdzie w
miejscach dobrze ukrytych wrzucano je do głębokich dołów i
zasypywano.
W Senacie przyjęliśmy specjalną uchwałę, w której napisaliśmy:
„Senat Rzeczypospolitej Polskiej, nie chcąc dopuścić do wymazania z
historii i pamięci społecznej cierpień Polaków zamieszkujących dawne
ziemie kresowe Rzeczypospolitej, mając na względzie dziejową
sprawiedliwość, chcąc prowadzić odpowiedzialną politykę historyczną,
oddaje hołd Ofiarom „operacji polskiej” NKWD z lat 1937–1938 i
oświadcza, że na Państwie Polskim spoczywa obowiązek przywrócenia
Ich pamięci społeczeństwu polskiemu i całemu światu”.
Jan Maria Jackowski