Przed laty nieżyjący już znany duszpasterz O. Jan Góra OP podczas rekolekcji opowiadał anegdotę o czasie. Wspominał swoje spotkanie z również już nieżyjącym arcybiskupem Paryża kard. Jean-Marie Lustiger, przyjacielem św. Jana Pawła II. Zafascynowany aktywnością kardynała na różnych polach dominikanin zapytał: – Eminencjo, skąd ks. kard. ma czas na to wszystko? Arcybiskup Paryża odpowiadając na to pytanie odparł z wrodzoną sobie prostotą: – Ojcze ja nie mam czasu, ja go sobie biorę!
Faktycznie bardzo wiele zależy od nas samych, jak gospodarujemy czasem, który mamy do swojej dyspozycji. Co dla nas jest ważne, a co mniej ważne i może być ewentualnie realizowane w drugiej kolejności. Co jest pilne, a co może poczekać. Przypomniała mi się anegdota O. Jana Góry w kontekście oświadczenia (interpelacji senatorskiej), które skierowałem do rządu RP w sprawie dwukrotnych zmian czasu w ciągu roku. Ponieważ czas możemy brać my sami, ale również może go brać państwo albo Unia Europejska.
Wprowadzenie zmian czasu, które w Polsce obowiązują od 1977 r., ma teoretycznie przyczynić się do większego wykorzystania światła dziennego i oszczędności energii. Coraz więcej osób podaje jednak w wątpliwość potrzebę wprowadzenia zmian czasu. Wyniki badań naukowców z USA i Wielkiej Brytanii wykazały niezmienność wysokości rachunków za prąd, dowiodły za to występowania zwiększenia o 10% ryzyka zawałów serca. Zmiana czasu jest również uciążliwa dla chorych na inne schorzenia oraz osób niepełnosprawnych. Nie mniej istotnym skutkiem wprowadzenia zmiany czasu, ważnym dla gospodarki, jest spadek produktywności pracowników w najbliższych dniach roboczych po niej następujących. Przejście z czasu zimowego na letni powoduje potrzebę zmiany rozkładów jazdy pociągów, wymusza też zmianę oprogramowania w maszynach i komputerach stosowanych w przemyśle, co niewątpliwie generuje koszty.
W związku z tym – pisałem w oświadczeniu – zwracam się z uprzejmą prośbą o informację, jakie wymierne korzyści osiąga Polska, dokonując zmiany czasu zimowego na letni. Proszę też o informację, czy w poszczególnych resortach są weryfikowane koszty ponoszone w związku ze zmianą czasu. Proszę również o odpowiedź na pytanie, czy rząd RP rozważa możliwość odstąpienia od zmiany czasu.
Otrzymałem odpowiedź od wiceministra rozwoju i finansów. Napisano w niej między innymi: „17 lutego 2016r. został opublikowany Komunikat Komisji zgodnie z art. 4 Dyrektywy 2000/84/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ustaleń dot. czasu letniego. Harmonogram czasu letniego (Dz. Urz. 2016/C 61/01), w którym ustalone zostały daty na lata 2017-2021. Na podstawie wskazań komunikatu przygotowane zostało rozporządzenie ustalające szczegółowy harmonogram wprowadzania i odwoływania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2017-2021 w Polsce, zgodny z czasem w pozostałych krajach UE. Zasadniczym celem unijnej dyrektywy jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania rynku wewnętrznego poprzez utrzymanie ujednoliconego systemu zmiany czasu. (…).
Celem stosowanej zmiany czasu- wprowadzania i odwolywania czasu letniego- nie jest tylko, jak się powszechnie sądzi, oszczędność energii elektrycznej. Chodzi przede wszystkim o bardziej efektywne wykorzystanie światła dziennego z punktu widzenia społecznego i gospodarczego. Zmiany czasu same w sobie stanowią zaburzenie rytmu i powodują konieczność przestawienia nie tylko zegarków, ale i rytmu biologicznego człowieka. Jednak pomimo tego, powroty do naturalnego czasu strefowego, z południem słonecznym około godziny 12:00 są zasadne ze względu na ciemne poranki w okresie zimowym. W Polsce najkrótszy dzień, liczony od świtu do zmierzchu, trwa około 8 godzin. Nie przypadkowo większość urzędów szkół czy przedsiębiorstw rozpoczyna prace około godziny 8:00. Utrzymanie czasu letniego zimą oznaczało by, że o godzinie 8:30, a nawet 9:00 rano, przed którą większość ludzi rozpoczyna swoja aktywność, nadal by było jeszcze ciemno. Taka zmiana wymagała by poważnego przemodelowania podstaw życia społecznego, jak np. godzin rozpoczynania pracy czy nauki. (…).
Od początku wprowadzania czasu letniego i przy przechodzeniu na czas zimowy, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach UE wokół tych zmian toczyły się i toczą liczne dyskusje pomiędzy tymi, którzy entuzjastycznie mówią o korzyściach wynikających ze zmiany czasu i tymi, którzy podkreślają szkody wynikające z tych zmian. Komisja Europejska, która otrzymuję korespondencje w tej sprawie od obywateli z różnych państw członkowskich, przygląda się tej kwestii, wysłuchuje opinii i zleca badania na obszarze swoich krajów. Ponieważ jednak, wyniki badań przeprowadzone z inicjatywy samej Komisji nie świadczą jednoznacznie o korzystnych efektach lub negatywnych skutkach zmiany czasu, Komisja nie podejmuje obecnie praw zmierzających do zmiany obowiązującej regulacji tj. uchylenie Dyrektywy 2000/84/WE. (…).
Zgodnie z informacjami otrzymywanymi z resortów oraz jednostek przez nie nadzorowanych i podległych im- w Polsce nie były i nie są prowadzone badania w zakresie skutków, korzyści i kosztów dokonywanych zmian czasu. Chcąc zmienić obowiązujące obecnie regulacje, należałoby przeprowadzić szeroko zakrojone badania i podjąć się szczegółowej analizy skutków we wszystkich dziedzinach życia, na które przesuniecie czasu o 1 godzinę do przodu na wiosnę i wstecz na jesieni w Polsce może mieć wpływ. Należałoby dodatkowo, ocenić skutki wprowadzenia i pozostania tylko przy czasie letnim lub tylko przy czasie zimowym. Bez opinii środowisk, na które zmiany czasu potencjalnie mogą oddziaływać i ukształtowanej w tej sprawie jednoznacznej opinii nie ma podstaw do zmiany zapisów art. 2 i 3 Ustawy z dnia 10 grudnia 2003 r. o czasie urzędowym na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2004 r. poz. 144). Stąd obecnie nie jest przewidywana inicjatywa ustawowa w tym zakresie”.
Pozostawiam zatem Czytelnikom ocenę, czy dwukrotnie w ciągu roku zmieniać w Polsce czas, czy też zrezygnować z odwoływania czasu letniego.
Jan Maria Jackowski
Źródło: Miesięcznik W naszej rodzinie